Trudno narzekać na obecną zimę. Na razie nie stawiała ona kierowcom oraz służbom odpowiedzialnym za utrzymanie dróg większych wymagań. Do ubiegłej nocy, gdy po lekkiej mżawce przyszedł mróz, a w niektórych miejscach także spadł śnieg.
Najgorsze warunki do jazdy panowały prawdopodobnie na trasie Krąplewice-Osie. Przekonali się o tym wszyscy pokonujący wcześnie rano ten odcinek.
Nie każdemu udało się dotrzeć do celu bezpiecznie. Około godz. 8.30 doszło do kolizji między Krąplewicami i Grabową Buchtą. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Oczywiście poza samymi pojazdami, które znalazły się w rowach.
Wielu kierowców, w tym osoby, które się skontaktowały z naszą redakcją, zadawało odwieczne, zimowe pytanie: Gdzie była piaskarka?
Okazuje się, że zarządca drogi po prostu nie wiedzieli, że panują tam tak złe warunki.
Na bieżąco kontrolujemy stan dróg, ale nikt nie spodziewał się, że sytuacja akurat na tej drodze będzie tak odmienna od tego, co obserwowaliśmy na niemal wszystkich innych drogach powiatu świeckiego, których jest ponad 560 km - zaznacza Adam Meller, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Świeciu.
Nie ma systemu, który pozwoliłby na bieżąco analizować sytuację na wszystkich drogach powiatowych. Wyjazdy ciężkiego sprzętu dysponowane są tylko wtedy, gdy jest pewność, że jego użycie jest absolutnie konieczne.
Dlaczego tak się dzieje? Jak zawsze, chodzi o pieniądze.
Uruchomienie wszystkich 13 zestawów, z których każdy odpowiada za pętlę liczącą około 50 km, to wydatek rzędu 90 tys. zł - wylicza Adam Meller. - Dziesięć pełnych dyżurów i mamy już 900 tys. zł. To pieniądze, które moglibyśmy wiosną przeznaczyć na remonty.
I właśnie dlatego część wyjazdów piaskarek i pługów śnieżnych odbywa się na zgłoszenie. Dyspozytor odpowiedzialny za pracę sprzętu wskazuje odcinki wymagające interwencji. Tam, gdzie sytuacja tego nie wymaga, pługi czy piaskarki nie są kierowane.
