Dyżurny komendy powiatowej straży odebrał zgłoszenie o godz. 8.17. W akcji, oprócz państwowej straży pożarnej, uczestniczyły również jednostki OSP.
Dom znajdował się na uboczu wsi. Prowadzi do niego polna droga, która po ostatnich opadach jest w tak fatalnym stanie, że jeden z wozów strażackich ugrzązł w błocie, kiedy nim zarzuciło i zjechał nieco na pobocze. Trzeba go było potem wyciągać traktorami.
- Kiedy dojechaliśmy na miejsce, cały budynek stał w płomieniach, od piwnicy po dach. Ogień był tak silny, że nie było szans, aby spróbować wejść do środka i cokolwiek uratować – relacjonuje dowodzący akcją aspirant Dariusz Jagielski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Świeciu.
Przed domem strażacy zastali jego mieszkańców, ojca i syna. Od tego ostatniego strażacy dowiedzieli się, że kiedy wyszedł rano na dwór, zobaczył dym wydobywający się z piwnicy. Zdążył jeszcze zabrać z domu kilka przedmiotów, ale ogień rozprzestrzeniał się tak błyskawicznie, że zrezygnował z ratowania dobytku i ruszył na pomoc ojcu, starszemu już mężczyźnie, żeby wyprowadzić go bezpiecznie na dwór.
- Dom był murowany, ale miał drewniane stropy, co ułatwiało przemieszczanie się ognia. Na razie trudno stwierdzić, co było przyczyną pożaru. Wszystko jednak wskazuje na to, że jego źródło znajdowało się w piwnicy – mówi aspirant Jagielski.
Z domu zostały tylko osmalone mury. Jeszcze o godz. 13.00 trwało dogaszanie zgliszczy. Straty oszacowano wstępnie na ponad 100 tys. zł. Podczas akcji starszy z mieszkańców budynku źle się poczuł i karetka zabrała go na badania do szpitala.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
Komentarze (0)