Zapewne niektórzy w tym momencie wietrzą pomyłkę. Tyle pracy i tylko dziewięć minut? Gdy jednak zdamy sobie sprawę z ogromu pracy, jaką trzeba wykonać w tego typu produkcji, to okaże się, że to aż dziewięć minut. Animacja poklatkowa jest jedną z najbardziej pracochłonnych, ale też wyjątkowo wdzięcznych technik, jeśli idzie o efekt końcowy. W ten sposób zrealizowano np. „Przygody Misia Uszatka” czy „Wallace’a i Gromita”, absolutne mistrzostwo gatunku.
W filmie grają specjalne przygotowane lalki z metalowym szkieletem kulkowym umożliwiającym poruszanie. Każda faza ruchu wymaga odrębnego zdjęcia. Uniesienie powieki, minimalne przesunięcie rekwizytu czy postaci to kolejne fotki. W sumie 25 na jedną sekundę. Im więcej aktorów na planie, tym więcej trzeba wykonać manipulacji, zanim zrobi się kolejne zdjęcie.
Tyle, że to, o czym teraz mowa, to już w zasadzie efekt końcowy. Najwięcej pracy kosztowało wykonanie wyszukanej scenografii i lalek. Tu nie ma gotowych elementów, które można kupić. Każdy drobiazg trzeba wykonać ręcznie.
- Musieliśmy nauczyć się spawać, odlewać formy z silikonu, szyć, malować dekoracje w profesjonalny sposób i paru jeszcze innych rzeczy - wylicza Marcin Roszczyniała. - W większości to benedyktyńska praca, od której wiele jednak zależy. Dbałość o najmniejsze detale, jak chociażby fryzura postaci, przekłada się na efekt końcowy. Wiążemy z tym filmem spore nadzieje, bo kosztował nas bardzo wiele wysiłku.
Produkcja filmu animowanego w technice poklatkowej wymaga wielu talentów i ogromu pracy
Produkcję filmu "Iluzjoności" wspiera świecki OKSiR oraz kilka prywatnych firm
Zresztą nie tylko Roszczyniała liczy na dobre przyjęcie animacji. Podobne nadzieje mają zapewne wszyscy inni, którzy wspierali lub wspierają dzieło, pochodzących z Osia filmowców.
- Nie wiem czy podołalibyśmy temu, gdyby nie pomoc wielu osób - podkreśla Sebastian Kwidziński. - Z każdym miesiącem wydłuża się lista tych, którzy pomogli nam przede wszystkim w pracach nad scenografią i lalkami. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni. Normalnie nad takim projektem pracuje duży sztab ludzi. Specjalistów w poszczególnych dziedzinach. My, ze względu na koszty, musimy działać zupełnie inaczej.
O efekty można być jednak spokojnym. Niedawno duet Kwidziński-Roszczyniała pokazał klasę w filmie reklamowym „Kartoniaki” zrealizowanym na potrzeby firmy Bart.
Warto podkreślić, że „Iluzjoniści” przemówią głosami najlepszych polskich aktorów: Jana Peszka, Jerzego Bończaka i Stanisława Tyma.
Sporo serca w przygotowanie scenografii włożyła także Małgorzata Struska, nieobecna podzas naszej wizyty
a.bartniak@extraswiecie.pl
Komentarze (0)