Firma Michała L. w zamian za wynagrodzenie prowadziła rachunki wspólnot mieszkaniowych, rozliczała je z dostawcami prądu, wody czy ciepła, nadzorowała remonty itp. Większość bloków z mieszkaniami własnościowymi nie była w stanie sama tego robić, bo w nie w każdej była osoba o takich kompetencjach.
Kiedy pod koniec marca Michałowi L. prokuratura przedstawiła zarzuty, że przez ostatnie lata wyprowadzał pieniądze z kont wspólnot, znalazły się one w sytuacji podbramkowej. Nie dość, że straciły pieniądze, które miały być przeznaczone np. na remonty, to straciły też zarządcę, bo wypowiedziały mu umowy. Trudno się temu dziwić, bo kto chciałby, żeby jego pieniędzmi zajmowała się osoba podejrzana o nadużycia?
REKLAMA
Członkowie zarządów większości wspólnot skierowali kroki do Spółdzielni Mieszkaniowej w Świeciu. Zarządza ona nie tylko własnymi lokalami, ale też blokami należącymi do wspólnot. Do niedawna było ich 5, teraz jest 20, a wkrótce będzie 21.
Na przełomie marca i kwietnia, kiedy zrobiło się głośno o prokuratorskich podejrzeniach wobec Michała L., wspólnoty zaczęły masowo zabiegać, żeby spółdzielnia wzięła je pod swoje skrzydła.
REKLAMAOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Co wpłynęło na taki, a nie inny wybór? Zapewne to, że spółdzielnia ma już doświadczenie w tego typu działalności. Poza tym, przemawiają za nią długie lata funkcjonowania na rynku oraz wygląd zadbanych bloków i terenów należących do spółdzielni. Najistotniejsza jednak była gwarancja stabilności.
- Stawiamy na przejrzystość naszych działań. Dotyczy to także wspólnot, którymi zarządzamy. Regularnie organizujemy zebrania sprawozdawcze, prowadzimy przejrzystą rachunkowość, a członkowie zarządów wspólnot mają wgląd w konta – wylicza Dariusz Zawadziński, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Świeciu.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Niewiele wspólnot, które „osierocił” Michał L. zdecydowało się na samodzielne funkcjonowanie. Po pierwsze trzeba mieć kogoś, kto zna się na księgowości, po drugie znać przepisy. Chociażby dotyczące RODO, czyli rozporządzenie o ochronie danych osobowych (za ewentualne zaniedbania członkowie zarządów odpowiadają własnym majątkiem).
- Dla niektórych wspólnot kuszące może być to, że zaoferuje im swoje usługi zarządca tani, ale niezbyt pewny. Chyba jednak lepiej wysupłać 5 czy 10 groszy więcej za metr kwadratowy i skorzystać ze stabilnego partnera, niż ryzykować, że coś pójdzie nie tak. Dodatkowym atutem jest to, że duży może więcej, dlatego nam łatwiej wynegocjować lepsze ceny za ubezpieczenia, gaz czy prąd niż pojedynczym wspólnotom czy małym firmom zarządzającym - argumentuje Dariusz Zawadziński.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Spółdzielnia ma sporo pracy z uporządkowaniem dokumentacji, finansów i redukowaniem należności w nowo przyjętych wspólnotach, bo wiele z nich ma niepopłacone zobowiązania. Udało się je jednak rozłożyć na raty.
- Trzeba przez to przejść, bo bez tego trudno sprawnie zarządzać ich majątkiem, a o to przecież nam wszystkim chodzi – podkreśla prezes świeckiej spółdzielni.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Darmowa reklama Spółdzielni
Darmowa reklama Spółdzielni
Spółdzielnia dla swojego
Spółdzielnia dla swojego zasobu mieszkan -może negocjować ceny za media – wspólnoty nie będą wchodziły w „zasob” każda z tych wspólnot jest odrębnym płatnikiem dla dostawców.