O dramacie mieszkańców bloku przy al. Jana Pawła II w Świeciu, bo inaczej trudno nazwać to, z czym się zmagali, pisano wiele razy. Nikt, kto nie mieszkał w jedne kalce ze „zbieraczem” nie jest w stanie sobie wyobrazić, z czym to się wiąże. Przez cały rok utrzymywał się tam nieprzyjemny zapach. Nikt też nie miał wątpliwości, gdzie znajduje się źródło wszelkiego robactwa, które rozchodziło się po całym bloku.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknie
Otworzy się w nowym oknie
Przed trzema laty Spółdzielnia Mieszkaniowa w Świeciu, nie bez problemów, opróżniła mieszkanie uciążliwego lokatora. Na jakiś czas sytuacja się poprawiła. Spokój nie trwał jednak długo. Wkrótce mężczyzna znowu zaczął znosić wszystko, co tylko znalazł na ulicy lub w śmietniku.
- To, co w tej chwili przeżywamy, to jakieś piekło - żalił się naszej redakcji jeden z sąsiadów zbieracza. - Wielkie robaki wychodzą z każdego kąta. Smród jest już nie do zniesienia. Jak w tych warunkach wychowywać dzieci? Wielu z nas przestało zapraszać gości, bo po prostu jest nam wstyd.
Niewątpliwie zarówno wzrost liczby karaluchów, jak i zapach miały związek z upalną wiosną i latem.
REKLAMA
W piątek 10 sierpnia przed mieszkaniem uciążliwego lokatora zebrały się policja, straż miejska, pracownik spółdzielni, strażacy oraz przedstawiciele sanepidu i urzędu miejskiego.
Mężczyzna początkowo nie chciał odtworzyć drzwi. Uchylił je dopiero na wezwanie policji. Gdy jedna z obecnych urzędniczek próbowała zajrzeć do środka, aby obejrzeć jego stan, mężczyzna rzucił się na nią. Szybko został jednak obezwładniony i odwieziony do szpitala psychiatrycznego.
Rozpoczęło się opróżnianie mieszkania. Sprzątanie kontynuowano w poniedziałek 13 sierpnia.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
- W sumie nasi pracownicy załadowali cztery kontenery śmieci, które wywieziono na składowisko do Sulnówka - mówi Dariusz Zawadziński, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Świeciu. - Nie ma sensu wymieniać, co tam było, bo pewnie łatwiej byłoby wyliczyć, czego nie było. Sporo rzeczy, m.in. artykuły spożywcze, było w stanie rozkładu. Zrobiliśmy porządek, ale nie wiem, na jak długo.
Spółdzielnia miała nadzieję, że podobna akcja przed trzema laty i wyrok sądowy, jaki otrzymał w tej sprawie mężczyzna, przyniosą rezultat. Tak się jednak nie stało.
- Wydaje się, że jedynym skutecznym rozwiązaniem jest eksmisja, o którą będziemy wnioskować z całą stanowczością – zaznacza Dariusz Zawadziński.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA
Skuteczna to będzie pomoc
Skuteczna to będzie pomoc psychiatryczna. Skutkiem choroby tego Pana jest zbieractwo. Zostały zlikwidowane efekty a nie przyczyny. Wg mnie będzie zbierać dalej.
Ciekawe kto zapłaci za tą
Ciekawe kto zapłaci za tą całą akcje.
I jak ja tera wykarmiem swoją
I jak ja tera wykarmiem swoją pająki jak robaków nie bedzie
Uważam ze człowiek ten
Uważam ze człowiek ten powinien być leczony przymusowo a spółdzielnia powinna pilnowac aby to nie zaczęło się znowu.