W nocy z poniedziałku na wtorek, w bloku przy ul. Żwirki i Wigury 7a w Świeciu ktoś umieścił na tablicach ogłoszeń komunikaty, rzekomo wydane przez burmistrza Świecia. Dokument opatrzony był pieczątką Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Świeciu, administratora budynku oraz pieczątką i popisem Pawła Bednarskiego, prezesa spółki.
REKLAMA
W piśmie czytamy: W związku z akcją „To dla ciebie dniami i nocami przyjeżdżają z Afryki uchodźcy z kolegami” burmistrz Świecia Krzysztof Kułakowski i radny Sebastian Glaziński zobowiązują mieszkańców wskazanej klatki do zaopiekowania się uchodźcami z Afryki w dniach od 1 marca 2019 r. do 1 września 2019 roku.
Autor lub autorzy pisma informują, że w terminie do 25 lutego br. mają zgłosić się osoby gotowe zapewnić dach nad głową czterem uchodźcom.
Niektórzy od razu domyślili się, że to głupi kawał. Byli jednak i tacy, którzy uwierzyli w „komunikat burmistrza”. Starsze osoby poważnie traktują pisma opatrzone pieczątkami i podpisami. Nawet wtedy, gdy jest to tylko skan dokumentu. Jeden z emerytów już we wtorek rano pojawił w gabinecie Pawła Bednarskiego domagając się wyjaśnień.
- Nie traktuję tego jako żartu, to jest sprawa dla policji - mówi ostro Bednarski. - Ktoś wykorzystał nasze pismo w jakiejś zupełnie innej sprawie. Jest to zwykłe fałszerstwo, w wyniku którego mieszkańcy naszego budynku zostali wprowadzeni w błąd. Nie mam pojęcia czemu miało to służyć? Wyjaśnieniem tego zajmie się policja. Sprawę zgłosiłem we wtorek.
Zdjęcie pisma przesłane przez naszego Czytelnika
Tym, co się stało mocno zaskoczony jest też burmistrz Świecia.
- Dlaczego ktoś powiązał mnie z uchodźcami z Afryki, skoro wiadomo, że jestem kompletnie apolityczny? - zastanawia się Krzysztof Kułakowski. - Nie uczestniczę w żadnych pikietach, nie mówię głośno o swoich poglądach, kampanię wyborczą prowadziłem wyjątkowo spokojnie, nikomu nie zachodząc za skórę. Nie mam pojęcia z jakiego powodu ktoś próbuje siać ferment, żeby nie powiedzieć nienawiść. Temat uchodźców jest trudny i zapewne wykorzystano go nie bez powodu. Tylko po co wprowadzać ludzi w błąd?
Mocno poruszony tym, co się stało jest także radny Sebastian Glaziński, którego nazwiskiem również posłużono się w komunikacie.
- Chyba oczywiste jest, że nie mam z tym nic wspólnego - stanowczo zaznacza. - To głupi dowcip, który nikogo nie może śmieszyć. Nie wiem czy autorom pisma będzie do śmiechu, gdy sprawą zajmie się policja, bo ewidentnie dopuszczono się przestępstwa.