Jeśli jesteś szczęśliwcem, który prowadzi na tyle prężną firmę, że może sobie pozwolić na kupno nowego samochodu osobowego, to po wpisaniu go do środków trwałych, możesz liczyć na parę „bonusów” od skarbówki.
Jeden z nich, to możliwość odliczenia podatku VAT. Jeśli zadeklarujesz, że auto będzie wykorzystywane wyłącznie w celach zarobkowych, odliczenie wyniesie 100 proc. Jeżeli chcesz używać je i w firmie i prywatnie, jedynie 50 proc.
Fiskus daje...
- Zakładając, że przedsiębiorca kupił samochód wart 100 tys. zł netto, w pierwszym przypadku będzie mógł sobie odliczyć 23 tys. zł podatku VAT, a w drugim 11,5 tys. To spora kwota. A na tym nie koniec, bo do tego dochodzą również odpisy amortyzacyjne, wydatki na pokrycie kosztów napraw i zakupów części czy na paliwo – wylicza Anna Wolicka-Arym, właścicielka Kancelarii Rachunkowo-Doradczej Abaks w Świeciu.
Nie każdy właściciel małej firmy może sobie pozwolić na nowy samochód z salonu. W przypadku używanych pojazdów może nie być już możliwości odliczenia VAT-u, ale amortyzacja i koszty eksploatacyjne jak najbardziej będą stanowiły koszty działalności gospodarczej.
- Kiedy stwierdzimy, że przydałoby nam się już inne auto, przy sprzedaży dotychczas użytkowanego należy pamiętać o jednej bardzo istotnej sprawie – o podatku VAT należnym od sprzedaży – zwraca uwagę Anna Wolicka-Arym.
Nawet przedsiębiorcy, którzy nie mieli możliwości odliczenia VAT od zakupu samochodu, bo nabyli go np. na podstawie faktury VAT marża lub umowy, muszą się liczyć z tym, że w pewnych okolicznościach będą musieli sprzedaż takiego auta opodatkować.
... i odbiera
Natomiast jeśli ktoś chce sprzedać samochód, który parę lat temu przyprowadził lśniący i pachnący prościutko z salonu, musi doliczyć przy sprzedaży 23 procent VAT.
Nie stanowi to problemu, jeśli transakcja ma miejsce między dwiema firmami „na vacie”. Jeżeli jednak nabywcą naszego samochodu jest osoba prywatna, nie ma ona możliwości odliczenia sobie podatku.
Załóżmy, że przejrzeliśmy serwisy ogłoszeniowe i stwierdziliśmy, że nasz niegdyś nowy samochód jest po kilku latach wart 60 tys. zł brutto.
Pierwszy wariant - do aktualnej ceny rynkowej doliczamy VAT i będziemy się łudzić, że znajdziemy kupca, który zapłaci za niego 23 proc. więcej od średniej ceny rynkowej, a więc w sumie 73,8 tys. zł.
Drugie wyjście – wystawiamy pojazd za ok. 49 tys. zł netto i dopiero do tej sumy doliczamy VAT, tak żeby wartość nie przekroczyła średniej ceny za ten model na rynku aut używanych.
Powiedzmy sobie szczerze – ta druga opcja daje większą gwarancję, że w miarę szybko znajdziemy nabywcę. Niestety, minusem jest to, że dostaniemy mniej niż wynosi faktyczna wartość auta. Jedyna pociecha w tym, że w pewnych okolicznościach można odzyskać od fiskusa część nieodliczonego VAT-u.
I tak zapłacisz podatek
Bez względu na to, jaką formę sprzedaży wybierzemy, od transakcji zapłacimy jeszcze podatek dochodowy. Jeszcze kilka lat temu można było tego uniknąć. Wystarczyło wycofać samochód ze środków trwałych firmy i sprzedać go jako osoba prywatna.
- Teraz taki zabieg nic nie da, bo bez względu na to, czy sprzedajemy auto jako firma, czy po wycofaniu go z ewidencji, jako osoba prywatna, i tak przychód ze sprzedaży musimy wykazać jako przychód z działalności gospodarczej, może więc wystąpić konieczność zapłaty podatku dochodowego - wyjaśnia Anna Wolicka-Arym.
Każdy przypadek wymaga indywidualnego rozpatrzenia, bo na przestrzeni kilku ostatnich lat przepisy w tym zakresie bardzo się zmieniały, warto więc skorzystać z pomocy specjalisty.
Materiał powstał we współpracy z Kancelarią Rachunkowo-Doradczą Abaks Anny Wolickiej-Arym, Świecie, ul. Chmielniki 2B (Inkubator Przedsiębiorczości), tel. 52 333 11 19.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
Komentarze (0)