Partner strategiczny działu Biznes
Pojawienie się zachodnich i polskich dużych sieci handlowych raz na zawsze odmieniło rynek. Najpierw w dużych miastach, a później także w tych mniejszych. Rywalizowanie z gigantami oferującymi ogromny wybór towarów, często w atrakcyjnych cenach, dla wielu podmiotów okazało się zabójcze w dosłownym znaczeniu tego słowa.
Ten swoisty pojedynek w walce o klienta nie ominął także gminnych spółdzielni. Sporo z nich nie znalazło właściwej formuły działalności na coraz bardziej konkurencyjnym rynku. Są jednak i takie, które z powodzeniem kontynuują tradycję.
Jedną z nich jest Gminna Spółdzielnia w Nowem, będąca spadkobierczynią w linii prostej Spółdzielni Rolniczo-Handlowej Rolnik założonej w lipcu 1925 r. przez ks. Gustawa Działowskiego, Antoniego Plefkiewicza, Józefa Doringa, Wiktora Lorkowskiego i Kazimierza Mielcarka.
Marcin Chabucki, prezes GS Samopomoc Chłopska w Nowem / Fot. Andrzej Bartniak
Pierwsza siedziba mieściła się przy ul. Gdańskie Przedmieście (obecnie Komierowskiego). Po zakończeniu II wojny światowej działalność wznowiono już w czerwcu 1945 r., przy okazji zmieniając nazwę na obecną. Kolejne dekady przynosiły stały wzrost liczby członków. Poszerzano też spectrum działalności usługowo-handlowej. W myśl zasady, że duży może więcej, w roku 2000 przejęto majątek miejscowego PSS Społem, a w 2015 r. przyłączono GS w Drzycimiu.
Dzięki tym działaniom dziś GS w Nowem ma aż 31 sklepów spożywczych, dwie piekarnie oraz młyn. Ponadto zajmuje się obrotem paszami i węglem. W sumie zatrudnia 175 osób.
REKLAMA
- Nie walczymy z dużymi sieciami, bo to nie ma sensu - podkreśla Marcin Chabucki, prezes GS Samopomoc Chłopska w Nowem. - Żeby przetrwać i dalej funkcjonować w podobnym kształcie, musimy nauczyć się koło nich żyć. Myślę, że już wiemy, jak to robić. Pierwsza sprawa to asortyment, a druga to odpowiednia relacja z klientem.
Pytanie jak zbudować tę więź na linii sprzedawca-klient?
- Uśmiech i dobre słowo potrafią zdziałać cuda - mówi Maria Elszkowska z Lewiatana przy ul. Rynek w Nowem. To jeden ze sklepów należących do GS-u. - Zwłaszcza teraz mają one znaczenie. Czasami odnoszę wrażenie, że niektórzy przychodzą kilka razy w ciągu dnia tylko po to, aby zamienić z kimś słowo. Dotyczy to szczególnie osób starszych, wyraźnie spragnionych kontaktu z człowiekiem. Oferujemy wartość, której nie dają żadne supermarkety. Tam jest taśma. Towar za towarem, jeden bezimienny klient za drugim. W mniejszych sklepach może być inaczej.
Młyn w Nowem należący do GS / Fot. Andrzej Bartniak
Jest jeszcze coś, co wielu sobie chwali, mianowicie uczciwe doradztwo.
- Dość regularnie mamy w promocji dobre produkty, które oczywiście polecamy - tłumaczy Mariola Loryńska, sprzedawczyni z tego samego sklepu. - Często zdarza się tak, że klient mówi, ponieważ pani poleca, wezmę trochę na spróbowanie. Jest to wyraz zaufania, na które pracuje się latami i co najważniejsze, później procentuje. Zwłaszcza w przypadku starszych ludzi ceniących sobie taką handlową prawdomówność.
Jednak GS w Nowem to nie tylko sklepy. Wpływ na jego pozycję mają również piekarnie w Drzycimiu i Kolonii Ostrowickiej oraz młyn w Nowem. Do wypieków, które później trafiają do geesowskich sklepów, wykorzystywana jest mąka ze zboża od lokalnych dostawców. Tę samą mąkę można także kupić w sklepach.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA
Komentarze (0)