Ma być ciepło i wygodnie. Dokąd jeździmy na wakacje?

W 2017 roku na wypoczynek z biurami podróży wybrało się 2,6 mln Polaków – o 25 proc. więcej niż rok wcześniej (dane nie obejmują osób, które wyjechały indywidualnie). W tym roku zapowiada się kolejny rekord. Powiat świecki nie odstaje od ogólnopolskich tendencji.

- Coraz więcej mieszkańców stać na zagraniczne wyjazdy. Im większa zasobność naszych portfeli, tym chętniej wydajemy na przyjemności. To działa też w drugą stronę. Kiedy pogarsza się stan naszego domowego budżetu, wczasy są na czele listy wydatków, z których rezygnujemy w pierwszej kolejności – mówi Szymon Śpica, właściciel Klubu Podróżnika w Świeciu, zajmującego się sprzedażą ofert największych biur podróży.

Żelazna piątka

Dokąd najchętniej jeździmy? Do Grecji (szczególnie na wyspy Korfu, Rodos, Kretę i Zakintos), Turcji, Egiptu, Hiszpanii i Włoch. Swój wielki come back wśród polskich turystów przeżywa Tunezja, która na kilka lat wypadła z łask z powodu niestabilnej sytuacji politycznej.

- Nasi klienci podchodzą jednak do Tunezji dość ostrożnie – przyznaje Szymon Śpica. - Martwi ich nie tyle bezpieczeństwo, co stan infrastruktury. Tamtejsze kurorty przez pewien czas stały niemal puste, przez co mógł ucierpieć ich standard.

Oprócz wspomnianej „żelaznej” piątki najpopularniejszych krajów, niemal co roku pojawia się nowy kierunek, który cieszy się szczególnym wzięciem. Ostatnio jest to Macedonia.

- Klienci szukają czegoś nowego, miejsc, w których jeszcze nie byli. Tym bardziej, że coraz więcej jest osób, które wyjeżdżają nawet 2-3 razy w roku – zwraca uwagę Szymon Śpica.

Gwiazdka gwiazdce nierówna

Największe biura podróży w naszym kraju to kolejno Itaka, TUI Poland i Rainbow Tours. Okazuje się jednak, że mieszkańcy naszego regionu nie przywiązują się do konkretnego biura. Nawet, jeśli ostatnie wakacje, jakie z nim spędzili były bardzo udane.

Najważniejszy jest rodzaj oferty – powinna być all inclusive (pełne wyżywienie i napoje w cenie), zapewniać odpowiedni standard i mieć atrakcyjną cenę. W tym ostatnim przypadku „atrakcyjna” wcale nie oznacza najniższej z najniższych (jak to było jeszcze 10 lat temu), ale adekwatnej do standardu.  

- Warto przy tym pamiętać o jednej zasadzie. Cztery gwiazdki w hotelu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, to nie to samo, co w Grecji czy Turcji. Standard hoteli w tych krajach jest niższy i przy wyborze oferty najlepiej odjąć jedną gwiazdkę. Tak więc cztery gwiazdki tureckie czy greckie, to tak naprawdę trzy „nasze” gwiazdki. Taka jest specyfika tych krajów i dobrze o tym pamiętać, żeby uniknąć rozczarowań – przestrzega szef świeckiego biura.

a.pudrzynski@extraswiecie.pl