Na razie wielkiej rewolucji nie ma. Trudno zresztą oczekiwać, aby dokonała się w ciągu jednego dnia.
- Przyszedłem normalnie do pracy, podobnie jak inni pracownicy. Produkcja odbywa się tak jak zawsze. Poza jogurtem naturalnym i twarożkiem grani, na które skończyły się opakowania, nie zmienia się na razie asortyment towarów. Wyrabiamy to, co do tej pory. Trudno określić czy i kiedy zajdą w tej dziedzinie jakieś zmiany – mówi Edmund Stanny, kierownik zakładu Mlekovity w Świeciu, a wcześniej przez 11 lat prezes spółdzielni Świecka.
REKLAMA
O zmianie właściciela - oprócz nowych opakowań w sklepach – świadczy też duży baner koło siedziby mleczarni przy ul. Chełmińskiej.
Przy obecnych brakach na rynku pracy załoga raczej nie musi obawiać się zwolnień. Czy jednak może liczyć na podwyżki, to już inna sprawa. Na razie wdrażany jest program szkoleń dla poszczególnych grup zawodowych. Do tej pory uczestniczyli w nich handlowcy i magazynierzy. W Świeciu pojawili się przedstawiciele Mlekovity, którzy doglądają, żeby połączenie obydwu spółdzielni szło gładko.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieEdmund Stanny argumentuje, że wchłonięcie przez giganta z Podlasia – chociaż oficjalnie mówi się o połączeniu – to było być albo nie być naszej mleczarni. Żeby sprostać konkurencji, świecki zakład potrzebował 2-3 mln zł na inwestycje, a taki kapitał znacznie łatwiej pozyskać będąc częścią dużej grupy. Po przejęciu mleczarni w Świeciu Mlekovita ma 20 zakładów produkcyjnych w całym kraju.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
Komentarze (0)