Pamięta pan początki pracy w przychodni?
To było na początku lat osiemdziesiątych. Po ukończeniu studiów odbyłem staż na oddziale dziecięcym w szpitalu w Świeciu. Później rozpocząłem pracę w przychodni. Po drodze zrobiłem specjalizację z pediatrii, medycyny rodzinnej i organizacji ochrony zdrowia.
Jak wyglądała wtedy przychodnia w Nowem?
Na pewno nie tak jak teraz. Nie było parkingu i nie prowadzono rehabilitacji. Był za to rentgen. Ale starego typu.
A w jakim więc stanie odda pan przychodnię następcy?
Przez te lata wykonaliśmy kawał ciężkiej pracy. Stworzyliśmy pacjentom możliwość rehabilitacji. Utworzyliśmy gabinet rentgenowski z nowoczesnym cyfrowym sprzętem. Mamy wykwalifikowany personel. Jesteśmy też mobilni, bo do naszej dyspozycji są dwa samochody.
Dotarliśmy do informacji, że w 2011 roku musiał pan zrezygnować z kierowania przychodnią. Dlaczego tak się stało?
Nie miałem świadomości, że równolegle nie można prowadzić działalności gospodarczej. Ktoś to dostrzegł i musiałem zrobić sobie przerwę. Przy najbliższej okazji stanąłem do konkursu i zostałem wybrany.
Jak długo trwała ta przerwa?
Krótko. Kilka miesięcy.
Przedstawiciele służby zdrowia zgodnie twierdzą, że bardzo w kość dała im się pandemia koronawirusa. W przychodni w Nowem też tak było?
Oj tak. Momentami aż brakowało sił. Zaszczepiliśmy około 10 tysięcy ludzi. Baliśmy się zarażenia. Jak się później okazało nasze obawy były słuszne, bo jedna z naszych pielęgniarek, zarażona wirusem Covid-19, niestety zmarła. Odkąd wszystko zaczęło wracać do normy, praca znów zaczęła przynosić mi satysfakcję.
Dlatego ciężko panu rozstać się z przychodnią? Bo mimo przejścia na emeryturę nadal będzie pan szefem placówki
Tak, ale tylko przez pięć miesięcy. Zgodziłem się pełnić obowiązki dyrektora do momentu rozstrzygnięcia konkursu na mojego następcę.
Jakie więc ma pan plany na emeryturę? Poza pracą oczywiście.
Jeśli będę w przychodni potrzebny, to chętnie pomogę. Ponadto chcę zwiedzić trochę świata. Zamierzam podróżować.
Jeśli miałby pan taką możliwość, co zmieniłby pan w polityce prozdrowotnej? Zwłaszcza jeśli chodzi o współpracę NFZ z przychodniami takimi, jak ta w Nowem.
Na pewno trzeba postawić na lepszą dostępność do lekarzy specjalistów, bo jest z tym ewidentny problem. Czasem nie wiemy, gdzie wysyłać pacjenta.
Jest na to jakieś rozwiązanie?
Światełkiem w tunelu jest opieka koordynowana. Ale trzeba zatrudnić więcej pracowników, bo brakuje personelu.
W najbliższych miesiącach zostanie zorganizowany konkurs na nowego dyrektora przychodni w Nowem.
Komentarze (0)