Mogłoby się wydawać, że po zniesieniu ograniczeń związanych z pandemią właściciele restauracji odetchną z ulgą. Niestety, tak się nie stało. Większość spogląda w przyszłość z obawami. Dotyczą one gigantycznych obciążeń wynikających ze wzrostu cen gazu, prądu i produktów spożywczych.
- Zawiesiłam wszystkie planowane inwestycje - przyznaje Iwona Obarowska, właścicielka restauracji Złoty Róg nad Jeziorem Czarownic w Nowem. - Sytuacja jest tak niepewna, że inwestowanie w gastronomię w tej chwili nie ma żadnego sensu. Na razie nikt nie rezygnuje z rezerwacji, ale klienci znacznie dłużej rozmawiają o kosztach niż kiedyś. Jak wszyscy, byłam zmuszona podnieść ceny, ale nie przekroczyłam dość bezpiecznego poziomu.
W tej chwili miejsce w restauracji rezerwują przede wszystkim rodzice dzieci, które będą miały pierwszą komunię. W Złotym Rogu to koszt 125-140 zł od osoby.
Tyle, że komunie to wydarzenie sezonowe. By utrzymać lokal, trzeba mieć stałe, całoroczne przychody. Obarowska obawia się, że może spaść liczba spotkań z okazji imienin, urodzin czy innych okazji.
Poza tym właścicielka restauracji zauważa, że coraz więcej osób zaczyna oszczędzać, co wyklucza wyjścia do restauracji bez szczególnego powodu. Te zachowania w znacznej mierze wynikają z obaw o to, jak rozwinie się konflikt pomiędzy Ukrainą i Rosją.
Pierwszy kwartał nowego roku przyniósł też kiepski bilans w obrotach hotelu i restauracji Dowhań w Nowem. Wypracowany zysk zjadają ogromne koszty.
- Styczniowy rachunek za gaz wyniósł 22 tys. zł - wylicza właścicielka Jadwiga Dowhań.
Wcześniej wahał się w granicach 7-8 tys. zł. Znacznie więcej, bo aż 15 tys. zł, zapłaciła za prąd. W tej chwili łącznie z uczniami zatrudnia 22 osoby. Pensje wraz ze składkami ZUS to wydatek około 70 tys. zł miesięcznie.
- To wszystko przekracza nasze przychody. Jestem zmuszona dokładać z tego, co udało się odłożyć. Chyba jednak nie o to chodzi w biznesie, aby oszczędności wydawać na bieżące utrzymanie - mówi właścicielka hotelu.
Mimo niepokojących sygnałów, Jadwiga Dowhań nie traci nadziei, że kolejne miesiące pozwolą odrobić straty. W końcu jej restauracja to jedno z najpopularniejszych miejsc weselnych w okolicy. W dużej mierze to zasługa niewygórowanych cen.
- Koszt wesela z poprawinami kształtuje się w granicach 220 zł od osoby - mówi. - Gdybym znacząco podniosła stawkę, jak zrobili to niektórzy, pewnie straciłabym sporo klientów. Taką górną granicą dla większości jest 300 zł od osoby.
Wielu młodych, szukając lokalu, gdy słyszy taką kwotę, rezygnuje i szuka czegoś tańszego.
- Są nawet grupy na portalach społecznościowych, gdzie wymieniają się informacjami na temat kosztów wesela, które ostatnio mocno wzrosły - dodaje Jadwiga Dowhań.
Jak zauważa, po kieszeni mocno uderzają nie tylko media, ale też ceny żywności. Wiele produktów w ciągu ostatniego półrocza podrożało o około 100 proc.
a.bartniak@extraswiecie.pl
Komentarze (0)