Zmiana polityki prywatności

Drogi Użytkowniku,

Chcielibyśmy poinformować, że zaktualizowaliśmy naszą Politykę prywatności. W dokumencie tym wyjaśniamy w sposób przejrzysty i bezpośredni jakie informacje zbieramy i dlaczego to robimy.

Nowe zapisy w Polityce prywatności wynikają z konieczności dostosowania naszych działań oraz dokumentacji do nowych wymagań europejskiego Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych (RODO), które będzie stosowane od 25 maja 2018 r.

Informujemy jednocześnie, że nie zmieniamy niczego w aktualnych ustawieniach ani sposobie przetwarzania danych. Ulepszamy natomiast opis naszych procedur i dokładniej wyjaśniamy, jak przetwarzamy Twoje dane osobowe oraz jakie prawa przysługują naszym użytkownikom.

Zapraszamy Cię do zapoznania się ze zmienioną Polityką prywatności.

Close GDPR info

Reklama

Extra Świecie

Imieniny obchodzą:

Ferdynand, Jan, Feliks
  • bezchmurnie
    Dzisiaj:
    20°C / 8°C
  • zachmurzenie umiarkowane
    Jutro:
    21°C / 6°C
  • bezchmurnie
    Pojutrze:
    22°C / 10°C
REKLAMA

Diabły, piraci i święci. Tajemnice Diabelców

Józef Szydłowski
10 maja 2018, 21:25
Ciągnący się od Świecia do Sartowic pas wysokich zboczy lewego brzegu Wdy i Wisły od najdawniejszych czasów nosi nazwę Wzgórz Diabelskich lub Gór Czartowskich, na terenie Świecia potocznie nazywanych Diabelcami. Również nazwa miejscowości Sartowice posiada swoje źródło w piekielnym nazewnictwie.
Sartowice. Poniżej widać barki i statki na Wdzie i Wiśle
Fot. archiwum autora

Ksiądz Wojciechowski, autor wspaniałej publikacji „Świecie Pomorskie niegdyś a dzisiaj”, wydanej drukiem i nakładem Wiktora Kulerskiego w roku 1912 w Grudziądzu, używa dla Sartowic nazwy Czartowice przy opisie dawnych dziejów związanych z czasami księcia Świętopełka.

Co ciekawe, jest też w Polsce wieś położona w województwie opolskim, w powiecie prudnickim, nosząca nazwę Czartowice, którą Niemcy przechrzcili na Schartowitz. Prawda, że brzmi znajomo?

Widok z Diabelców, początek XX wieku

Skąd się mogły wziąć takie piekielne odniesienia dla zacnych i pobożnych świętopełkowych włości? Podawane przez wzmiankowanego już księdza Wojciechowskiego nadania miały pochodzić od pogańskiego kultu bożka, czczonego przez dawnych pomorskich mieszkańców nadwiślańskiej krainy. Ksiądz Wojciechowski opisuje to tak:

Było to najprzód bóstwo ciemnych, złych mocy, czczone wzdłuż brzegów Wisły, której nurt niebezpieczny, wylewy całą roślinność niszczące, niewstrzymany pochód potężnych lodowców zderzający się i łamiących z hukiem do grzmotu podobnym, burzących po drodze wszelkie dzieło ludzkie, żywa wyobraźnia pogan przypisywała działaniu czarnego boga, czarta, złego ducha.

Dawne podania przeniosły się na czasy chrystianizacji tych terenów, w których miał brać udział sam św. Wojciech. Według legendy wygłosił kazanie na Diabelskim Kamieniu w Leosi, uważanym przez pogan za święty głaz Belboga, pradawnego bóstwa jasności, dobroci i szczęścia.

Oczekiwany przez zgromadzony tłum miejscowych piorun z nieba, nie zabił Wojciecha, przez co ludność pomorska uznała wyższość chrześcijańskiego Boga i nawróciła się na wiarę Chrystusa.

Kamień w Leosi, dwudziestolecie międzywojenne

W miejscach dawnego kultu budowano kościoły (tak miało być w Jeżewie) lub osiedlali się tam pustelnicy, aby zwalczać złe moce. Właśnie takim miejscem miało być wzgórze na Diabelcach, za Nowym Szpitalem w Świeciu, gdzie obecnie znajduje się punkt widokowy. Miała tam znajdować się chata pustelnika, który wystąpił jako bohater legendy o powstaniu herbu Świecia.

Czartowskie Góry i Sartowice od czasów księcia Świętopełka związane było z istnieniem grodu i komory celnej. Świętopełk, który dość szybko poznał się na prawdziwych zamiarach Krzyżaków, stał się ich najzacieklejszym wrogiem. Starał się zdławić zakon uniemożliwiając mu żeglugę i handel Wisłą, a w tym celu zagrodził rzekę łańcuchami umocowanymi na łodziach. Wszyscy, którzy płynęli w dół Wisły musieli zatrzymać się przy Sartowicach.

Kapliczka św. Marka na Diabelcach

Miejscowość była też znanym jeszcze pod koniec XIX wieku miejscem zbornym flisaków spławiających drewno. Wykorzystywali to rzeczni piraci wiślani, chociaż bardziej moglibyśmy nazwać ich zbójami, ponieważ mieli swoje kryjówki w jamach wydrążonych w zboczu wysokiego brzegu Wisły. Miejsca te były trudno dostępne ze względu na stromiznę i gęstą roślinność.

Piraci, znając zapewne stare legendy o złych mocach władających tymi terenami, rozbierali się do naga, smarowali swoje ciała węglem drzewnym pomieszanym z tłuszczem i nocą podpływali do zakotwiczonych u brzegu jednostek w celu dokonania rabunku.

Starali się zaskoczyć śpiące załogi szkut i tratew, żeby okraść je niespostrzeżenie z towaru i dobytku, który przerzucali błyskawicznie na własne łodzie. Nawet jeżeli któryś z marynarzy się obudził lub zobaczył napastników czuwający strażnik, ich czarne postacie z błyskającymi białkami oczu musiały wywoływać grozę i podsuwały wizje grasujących nocą diabłów.

W taki sposób nazwa Czarcich Wzgórz mogła przylgnąć do terenu sartowickiego wybrzeża na długie wieki i trwa do dziś.

Widok na Czartowskie Góry, czasy zaboru pruskiego

Świecki odcinek, nazywany Diabelcami, jak już pisałem, zyskał sławę legendą o powstaniu herbu miasta. W czasach krzyżackich na zboczach Diabelców, posiadających specyficzny mikroklimat, wskutek dużego nachylenia terenu i nasłonecznienia od południa, urządzono zamkowe winnice.

Wino z zebranych tam winogron, tłoczone na zamku w Świeciu i wypijane przez zakonnych rycerzy, musiało niejednego diabła wywołać, ponieważ zachowały się listy od mieszczan świeckich do wielkiego mistrza w Malborku ze skargami na nieobyczajne zachowanie zakonnych panów i napastowanie miejscowych dziewek.

Od połowy XIX wieku Diabelce stały się dla Świecia, które powróciło na wysoki lewy brzeg Wdy, miejscem spacerowym, wspaniałym do urządzania wycieczek i pikników. Na początku wieku XX teren Diabelców przylegający do szpitala psychiatrycznego zaczęto zagospodarowywać montując ławeczki i altanki dla spacerowiczów. Ksiądz Wojciechowski tak pisał we wspomnianym przewodniku:

Góry Czartowskie, czyli Djabelce (pisownia oryginalna) jak je tu nazywają, są najczęściej celem przechadzek zwłaszcza dla młodszych mieszkańców Świecia przez całe lato.

Grudziądzki chór Echo płynie Wdą. W tle Diabelce, lata 30. XX wieku

Autor zachwala wspaniałość wijących się wśród bujnej roślinności ścieżek, szemrzące strumyki i zaciszne ustronia z ławeczkami, dającymi odpoczynek. Wszystko przebija jednak wspaniałość widoków ze wzgórz o których pisze:  

Widok z Gór Czartowskich należy niechybnie do najpiękniejszych w naszym kraju i śmiało może wytrzymać porównanie ze sławnym widokiem z kopca Kościuszki przy Krakowie.

W okresie międzywojennym do wspaniałości Diabelców dołączyła sławna letnia kawiarenka, nazwana „U Grzybka”, od nazwiska właściciela. Serwowała spacerowiczom lemoniadę własnego wyrobu na wodzie zdrojowej ze Źródła Marianki Schwankego i lody. Pozostały po niej do dziś na pierwszym wzgórzu zaraz za szpitalem psychiatrycznym ślady betonowych słupków altanki. W czasach powojennych ścieżka podupadła, chociaż nadal stanowiła atrakcję.

Fragment trasy spacerowej na Diabelcach, czasy współczesne

Od lat 90., staraniem pasjonatów i miłośników Świecia, podejmowane były starania o reaktywację ścieżki. W działania włączyły się władze miasta, zrobiono balustrady i mostki, wykonano wejście od strony ul. Nadbrzeżnej i schody przy punkcie widokowym.

Niestety, chyba grasujące tam od wieków diabły, przysłały wandali i amatorów taniego wina, którzy szybko doprowadzili wspaniały szlak spacerowy do ruiny. Może teraz przy planie zagospodarowania terenów wokół zamku krzyżackiego udałoby się przywrócić dawną świetność Diabelcom i zabezpieczyć szlak np. monitoringiem. Na dobry początek Klub Miłośników Historii KaMuH i Koło PTTK w Świeciu deklarują wolę dokonania akcji posprzątania terenu. Myślę, że przy otrzymaniu pomocy władz miejskich stałoby się to jeszcze do lata.

redakcjaatextraswiecie [dot] pl