Po śmierci króla czeskiego i polskiego, Wacława III z dynastii Przemyślidów w roku 1306, jedynym pretendentem do przejęcia pełni władzy nad ziemiami polskimi był książę kujawski Władysław Łokietek. Władca doskonale zdawał sobie sprawę, jak ważne jest posiadanie Pomorza Gdańskiego wraz z dostępem do Bałtyku i był zapewne świadom obietnicy złożonej przez Wacława III Brandenburczykom, że Pomorze Gdańskie zostanie przekazane w ich władanie.
Marsz na Świecie
Dlatego już w roku 1306 rozpoczął skuteczne działania polegające na włączeniu Pomorza do swoich ziem, czym doprowadził do konfliktu, w który zaangażowali się Brandenburczycy inspirowani przez Krzyżaków. Zakon, który umocował swoją władzę w Prusach (obecnie Warmia i Mazury), usilnie dążył do uzyskania lądowego połączenia z resztą ziem niemieckich na zachodzie. Nie chcąc jednak oficjalnie występować w roli agresora, wykorzystał do tego Brandenburczyków, będąc jednocześnie świadomym, że zajęty uregulowaniem spraw krakowskich Łokietek nie ma ani sił, ani środków umożliwiających mu skuteczną obronę Pomorza.
Książę, nie mając wyboru, poprosił o pomoc Krzyżaków, którzy w końcu 1308 r. zajęli gród gdański, a następnie rozpoczęli dalszą ekspansję pod wodzą mistrza krajowego w Prusach, Henryka von Plotzke. Uderzyli jednocześnie w dwóch kierunkach – na południowy zachód zajmując Chojnice oraz w głównym południowym natarciu, czego rezultatem było zdobycie Tczewa i dalszy marsz na Świecie.
Przygotowania do obrony
Łokietek, który dość szybko zrozumiał swój błąd i zamiary Krzyżaków, nakazał rozpoczęcie przygotowań do obrony Świecia. Gród był dogodnie położony przy ujściu Wdy do Wisły (mniej więcej tam, gdzie obecnie wznosi się zamek), w miejscu dobrym do obrony. Miał umocnienia drewniano - ziemne o niewysokim wale i ostrokołach, czyli inaczej palisadzie.
Obrońcy zgromadzili zapewne odpowiednią ilość pożywienia i broni, w tym strzał i bełtów do kusz, drewnianych pali, smoły oraz innych materiałów mogących wzmocnić potencjał obronny. Dokonali przeglądu stanu ziemnych nasypów, drewnianych umocnień oraz dostępności wody, co miało przecież niebagatelne znaczenie w czasie oblężenia.
Być może, jak to było wówczas w zwyczaju, w grodzie zgromadzono wszystkie okoliczne zwierzęta gospodarskie a zapasy zbóż i zasiewy, których nie można było zabrać, spalono. W ten sposób do minimum starano się ograniczyć wrogowi dostęp do żywności, który był zmuszony do odległych wypraw w celu zapewnienia prowiantu na czas oblężenia.
Machiny i szubienice
Krzyżacy podeszli pod gród w końcu czerwca lub na początku lipca 1309 r. Wiadomo, że zbudowali cztery machiny miotające, którymi mieli nieustannie obrzucać pociskami oblężonych. Dodatkowo wznieśli dwie szubienice, na których co jakiś czas wieszano złapanych w okolicy chłopów, starając się w ten sposób wpłynąć na psychikę obleganych.
Jak dokładnie przebiegały walki, nie wiadomo, ale zapewne nie odbiegały od innych opisywanych w tym okresie. Obrońcy wykorzystywali kusze ręczne i duże kusze wałowe, których mieli znaczną ilość. Mogli również używać zaostrzonych pali zrzucanych na atakujących, kamiennych pocisków wyrzucanych z proc, wylewać rozgrzaną smołę, rzadziej wrzątek, staczać z wału kamienne kule, koła zbrojne w gwiazdy z ostrymi zakończeniami oraz wykorzystywać haki, zarówno do odpychania drabin, jak i zrzucania z nich wspinających się przeciwników.
Zdrada i honorowa kapitulacja
Oblężenie, które trwało dziesięć tygodni, nie rokowało sukcesu zakonowi. Dlatego zdecydowano się na rozwiązanie „nierycerskie”. Otóż przekupiono jednego z rycerzy broniących grodu, Jędrzeja Cedrowicza z rodu Gryfitów, który pod osłoną nocy miał poprzecinać cięciwy kusz i uszkodzić urządzenia napinające machin miotających. W wyniku tego obrońcy nie mogli trzymać atakujących w bezpiecznej dla siebie odległości i przez ostatnie trzy dni oblężenia toczono walkę wręcz na szczytach wałów.
Polacy, nie widząc nadziei na pomoc z zewnątrz od Łokietka oraz utraciwszy dostęp do wody pitnej w wyniku wykonanego przez oblegających przekopu kierującego wody strumienia zaopatrującego studnie grodowe w inne miejsce, zdecydowali się poddać Świecie pod warunkiem, że cała załoga będzie mogła bezpiecznie opuścić gród. Krzyżacy wyrazili zgodę. W ten sposób Polacy utracili ostatnie strategiczne miejsce na Pomorzu, a Świecie trafiło na ponad 150 lat we władanie zakonu.
Komentarze (0)