Connect with us

Czego szukasz?

Reklama
Reklama

Historia

Obrazki z Celulozy: tragiczny wybuch, koza w wannie i papier na wagę złota

Świecka papiernia należy do wąskiego grona polskich zakładów, których nigdy nie dotknęła groźba upadku. W czasach PRL-u osiągano dobre wyniki. W kapitalizmie okazało się, że mogą one być bardzo dobre.

Udostępnij
foto_1

Rok 1973 zapisał się w historii zakładu przede wszystkim jako data oddania do użytku maszyny papierniczej nr 3 produkującej papier z makulatury. Oprócz wyzwań technicznych wynikających z unikalności tej konstrukcji - pierwszej tego typu w Polsce - dały o sobie znać także problemy kadrowe. Brakowało nie tylko fachowców mających jakiekolwiek doświadczenie w branży, ale ludzi w ogóle. W zasadzie niedobory występowały na większości wydziałów.

Niekorzystnym zjawiskiem była również ogromna fluktuacja. We wspomnianym roku 1973 kombinat opuściło 940 pracowników, a przyjęto do pracy 1187. Z przeprowadzonej w tamtym czasie ankiety, opublikowanej na łamach wrześniowego „Głosu Celulozy” wynikało, że ludzie odchodzili z trzech zasadniczych powodów: niskich zarobków, braku mieszkań i złych relacji z przełożonymi.

Koza w wannie

Reklama
Reklama

Odpowiedzialnych za kadry i BHP mogła też regularnie boleć głowa od licznych przypadków nieprzestrzegania dyscypliny. Każdego roku udzielano setek kar: za spóźnienia, nieusprawiedliwione nieobecności i picie alkoholu. Nad problemem wielokrotnie się pochylano i najczęściej ustalano, że w wyniku boomu gospodarczego do przemysłu trafiło sporo osób zupełnie nieprzygotowanych mentalnie do respektowania zasad, jakie narzuca praca w tego typu przedsiębiorstwie.

Problemy z przystosowywaniem się do miejskiego życia widoczne były również poza zakładem. Pierwszeństwo w przydziale mieszkań na osiedlu Kościuszki mieli pracownicy Zakładów Celulozy i Papieru. Niektórzy próbowali przeszczepić na grunt miejski swoje wiejskie przyzwyczajenia. Zdarzały się więc przypadki hodowania na balkonie kur, gęsi czy królików.

- Gdybym tego nie widział na własne oczy, to pewnie bym nie uwierzył, ale pamiętam ludzi, którzy trzymali kozę w łazience, a konkretnie w wannie, z której prawdopodobnie nie korzystali, albo bardzo rzadko – śmieje się na samo wspomnienie o tym Jerzy Kapuściński, który do dziś związany jest z osiedlem Kościuszki.

Reklama
Reklama

Mecz piłkarski dyrekcja kontra społecznicy. Po spotkaniu zmęczeni zawodnicy orzeźwiali się piwem

Wydaje się, że  problem z identyfikacją w zakładzie mieli zwłaszcza tzw. chłoporobotnicy. Często nie byli pewni tego, czy chcą pracy w mieście, czy może jednak lepiej będzie im na wsi. Ten brak obycia, odpowiednich szkoleń oraz pewna niefrasobliwość, żeby nie powiedzieć działanie wbrew zdrowemu rozsądkowi, miały też wpływ na liczbę wypadków. Tyko w roku 1972 odnotowano ich aż 178. Najgorzej wyglądała sytuacja na wydziale transportu drogowego w sekcji przeładunku. W kolejnych latach statystyki wyglądały podobnie.

Wybuch w fabryce

Reklama
Reklama

Jednak żadne ze zdarzeń nie wywołało takich emocji, jak wybuch kotła sodowego nr 2 w lutym 1975 r. Zginęły dwie osoby. Kilku innych pracowników zostało mocno poparzonych. Do dziś nie ma pewności, co stanowiło bezpośrednią przyczynę wypadku, który pociągnął za sobą ogromne zniszczenia. O ich skali może świadczyć fakt, że prowadzona w szybkim tempie odbudowa zajęła aż pół roku. Konsekwencją rozerwania kotła była przerwa w produkcji celulozy sosnowej.

Tym, co mogło cieszyć, to spełnione nadzieje pokładane w maszynie papierniczej nr 5 oddanej do użytku w grudniu 1974 r., która jedna swoje możliwości rozwinęła dopiero w kolejnym roku. Plany zakładały 40 tys. ton rocznie cienkiego papieru pakowego. Kierownictwo oddziału powierzono Januszowi Kurpiewskiemu. Kierownikami zmian zostali: Wiesław Wrona i Andrzej Łukasiewicz.

Każdy kolejny rok przynosił też poprawę sytuacji mieszkaniowej. Stało się to za sprawą rozpoczęcia budowy w 1971 r. osiedla Marianki. Do końca 1974 r. oddano do użytku 555 mieszkań, w których zamieszkało około 3 tys. osób.

Reklama
Reklama

Papier wartościowy

Pod koniec 1976 r. ruszyła produkcja tektury falistej i kartonażownia. Halę produkcyjną opuściły też pierwsze rolki poszukiwanego w całym kraju papieru toaletowego. Maszynę do jego produkcji wykonano w zakładzie samodzielnie. Coś, co miało stanowić tylko dodatek, okazało się prawdziwym hitem i miało niebagatelny wpływ na rozwój zakładu.

Za papier toaletowy można było załatwić sprawy niezałatwialne. Tak było np. z powstaniem kotła sodowego. Zakład otrzymał dewizy na zakup kotła u zagranicznego partnera. Cała reszta miała być jednak wykonana przy użyciu krajowego potencjału. Na konstrukcję instalacji potrzeba było 1500 ton stali.

Reklama
Reklama

Naprawa suwnicy na celulozowni sosnowej

Był rok 1985. Brakowało wszystkiego. Pierwsze rozmowy z tymi, którzy mieli wpływ na rozdział deficytowej stali, nie przyniosły żadnej nadziei na rychłe załatwienie materiału. Pierwszeństwo miały stocznie i przemył zbrojeniowy. Polecono skontaktować się bezpośrednio z Hutą Pokój w Rudzie Śląskiej. Początek rozmów z dyrekcją nie wróżył nic dobrego. Sytuacja diametralnie się zmieniła w momencie, gdy na Śląsku dowiedzieli się, że o stal prosi zakład produkujący papier toaletowy.
           
- Pamiętam, jak dyrektor huty, wyraźnie przejęty, powiedział: „Nawet nie wie pan, jak moja żona się ucieszy. Od kilku lat nie widzieliśmy papieru toaletowego" - wspomina świadek tego zdarzenia, który prosił, by nie podawać jego nazwiska. - Dostali cały samochód papieru, żartobliwie nazywanego przez nas wartościowym. Dzięki temu mogliśmy kupić stal konieczną na budowę. Bez niej nie ruszylibyśmy z miejsca.

Podobnych sytuacji było wiele. Organizowano nawet wycieczki do Świecia, których zasadniczym punktem były odwiedziny sklepu firmowego Celulozy, oferującego tylko jeden, ale za to jakże cenny produkt – papier toaletowy.

Reklama
Reklama

Czas przełomu

Jednak nie na wszystkie bolączki lekarstwem mogły być rolki papieru toaletowego. Były one zupełnie nieprzydatne, gdy chodziło o części dostępne tylko za twardą walutę. A tej ciągle brakowało. Dlatego tak rozległe były warsztaty, które non-stop regenerowały uszkodzone elementy lub próbowały je odtworzyć. Nie było to jednak proste.            

- Największy problem stanowiła jakość materiału - przyznaje Marek Walendziak, emerytowany starszy mistrz do spraw remontów. - Metal, z którego wytwarzaliśmy różne elementy, nagminnie nie trzymał parametrów budulca części oryginalnych. Jednego dnia zakładaliśmy nowy wał czy zębatkę, a za tydzień trzeba było robić nowe. To była syzyfowa praca.

Reklama
Reklama

Podobnie jak dla całego kraju, przełomowy dla zakładu okazał się rok 1981. W tym czasie istniały już dość prężne struktury Solidarności. Jeden z postulatów stawianych przez związkowców dotyczył zmian w dyrekcji. Zarzucano jej różnego rodzaju nadużycia. W wyniku protestów wieloletni dyrektor odszedł w niesławie. Zastąpił go, darzony powszechnym szacunkiem, wytypowany przez załogę Leopold Garbacz.

Sygnatariuszami umowy prywatyzacyjnej byli: Mirosław Pietrewicz, minister ds. prywatyzacji, Veit Sorger, dyrektor generalny Frantschach AG, David Hathorn, dyrektor ds. rozwoju Mondi, Artur Chabowski, Creditanstalt Polska i Włodzimierz Radzikowski, kancelaria prawna Altheimer&Grey

W momencie przekształcenia Celulozy z przedsiębiorstwa państwowego w spółkę akcyjną w roku 1990, stało się jasne, że idzie nowe. I to bardzo szybko. Zapowiedzią innego podejścia do zarządzania firmą było przekazanie miastu balastu w postaci żłobka, przedszkola, basenu, stadionu i mieszkań. Pod młotek poszły też ośrodki wczasowe.

Reklama
Reklama

Kolejnym krokiem było wydzielenie wydziałów, pełniących funkcje usługową wobec ZCiP. W sumie na bazie przekazanego majątku powstało kilkanaście spółek. Przez pierwsze dwa lata obowiązywała niepisana umowa, że do momentu, aż staną mocniej nogach, będą miały zagwarantowane zlecenia z Celulozy. Potem parasol ochronny miał się zamknąć.

Zdecydowana większość utworzonych wtedy spółek działa do dziś, nadal świadcząc usługi dla Mondi. Spektakularną klapę zrobiła tylko budowlanka. Efektem pierwszego etapu restrukturyzacji było zmniejszenie liczby pracowników z 4500 do około 3300. W tej grupie była także grubo ponad setka etatów działaczy różnego rodzaju organizacji, sportowców, animatorów kulturalnych itd.

Ryba wypływa na głęboką wodę

Reklama
Reklama

Firma odnotowała ogromny wzrost przychodów. Daleko było jednak do euforii, bo zarządzający mieli świadomość, że wprawdzie na polskim rynką są rekinem, ale po pełnym otwarciu się na Europę, może się okazać, że ryba wprawdzie jest duża, ale niestety stara i słaba. Dlatego niemal cały zysk inwestowano w nowe technologie, pomniejszając przepaść dzielącą zakład od papierni niemieckich czy szwedzkich. Taka polityka przyniosła wymierne korzyści Skarbowi Państwa, który w 1997 r. sprzedał spółce Framondi NV, zarejestrowanej w Holandii, 60 proc. akcji Celulozy.

Pierwszy mocny akord drugiego etapu restrukturyzacji, który zaczął się w 1998 r. stanowiło wydzielenie workowni i kartonażowni przekształconych potem w samodzielne spółki Świecie Sacks i Świecie Box.

Słowo „prywatyzacja” nabrało w Świeciu w 1999 r. gorzkiego smaku. Pojęcie „zwolnienia grupowe” przestało być określeniem znanym tylko z telewizyjnych wiadomości. Pojawiły się obawy, że zagraniczny inwestor kupił zakład tylko po to, by doprowadzić go do ruiny pozbywając się w ten sposób konkurencji.

Reklama
Reklama

Szybko jednak okazało się, że ta teoria spiskowa nie ma pokrycia w faktach. Zainwestowano ogromne pieniądze w modernizację biologicznej oczyszczalni ścieków, kartonażowni, workowni. Pod koniec 1999 r. akcjonariusze przystali też na modernizację maszyny papierniczej nr 5 (ponad 48 mln euro), a rok później zaakceptowano wydatek 27 mln euro na przebudowę placu drzewnego. W historii zakładu otwierał się zupełnie nowy rozdział.

a.bartniak@extraswiecie.pl

Wkrótce kolejny tekst poświęcony historii Celulozy. Poniżej artykuły, które opublikowaliśmy do tej pory w cyklu.

Udostępnij
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Wyniki sa fenomenalne a

Wyniki sa fenomenalne a pracownikom placa jak psom.nie bede tego czytac.wystarczy mi naglowek

„niskich zarobków, braku

niskich zarobków, braku mieszkań i złych relacji z przełożonymi.” – Nie zmieniło się nic poza mieszkaniami które są, ale wielu na nie nie stać.

Historia kolem sie toczy.

Historia kolem sie toczy. Problemy kadrowe wróciły brak ludzi do pracy, a jak ktos sie znajdzie to sie zwalnia bo za 2 tys w takich warunkach pracowac nie bedzie. Ale mimo wykształconych osob na samej górze nie robi sie z tym nic a wrecz przeciwnie teraz doświadczeni pracownicy dostaja po dupie nadgodzinami, wymaganiami z kosmosu. Powodzenia 

Reklama

To tylko tak kolorowo wygląda

To tylko tak kolorowo wygląda z zewnątrz… niestety.

Reklama
Reklama

TO MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ

Wiadomości

Jedna osoba nie żyje, a dwie odniosły obrażenia w wypadku na drodze krajowej nr 91.

Wiadomości

We wtorek doszło do tragicznego wypadku na drodze krajowej nr 91. Zginął 49-letni mieszkaniec powiatu świeckiego. Dwie osoby odniosły obrażenia.

Wiadomości

Po kilku latach pewnej stagnacji powiat bierze się za swoje nieruchomości. Jest pomysł na zagospodarowanie budynku przy ul. Laskowickiej w Świeciu, w którym wcześniej...

Wiadomości

W Wiągu koło Świecia znaleziono zwłoki mężczyzny nieopodal trasy ekspresowej S5.

Wiadomości

W budżecie gminy Świecie na 2025 r. zaplanowano aż 96 inwestycji. O perspektywach finansowych samorządu mówili na środowej konferencji prasowej burmistrz Krzysztof Kułakowski i...

Wiadomości

- Chyba nie mogliśmy sobie wymarzyć piękniejszego świątecznego prezentu od tego, jaki zrobiło nam Makowo - mówi wzruszona Beata Pirańska. Wczoraj świętowano zakończenie gruntownego...

Reklama
Reklama

Wiadomości

Z powodu remontu przez kilka dni zamknięty będzie przejazd kolejowy w Drzycimiu.

Wiadomości

W nocy straż pożarna została wezwana do pożaru budynku mieszkalnego w gminie Jeżewo.

Wiadomości

Trwają prace projektowe związane z nową funkcją budynku przy ul. Laskowickiej. Wcześniej mieściła się tu Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Świeciu.

Wiadomości

Niecodzienny finał miało zatrzymanie do kontroli kierowcy audi, który przekroczył prędkość. Zwykle kończy się to mandatem. Tym razem skończyło się na pilotowaniu do… szpitala.

Wiadomości

Burmistrz Pruszcza Dariusz Wądołowski powołał na swojego zastępcę Justynę Kucharko. Na stanowisku dyrektora GOKSiR zastąpi ją Alina Malanowska.

Styl życia

Na widzów, którzy wybiorą się do kina Wrzos w Świeciu czeka niespodzianka – nowy ekran.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Popularne

Wiadomości

Z powodu remontu przez kilka dni zamknięty będzie przejazd kolejowy w Drzycimiu.

Wiadomości

W nocy straż pożarna została wezwana do pożaru budynku mieszkalnego w gminie Jeżewo.

Wiadomości

Niecodzienny finał miało zatrzymanie do kontroli kierowcy audi, który przekroczył prędkość. Zwykle kończy się to mandatem. Tym razem skończyło się na pilotowaniu do… szpitala.

Wiadomości

W związku ze zmianą nazwy szpitala wojewódzkiego ogłoszono konkurs na logo. Właśnie trwa głosowanie. Jego zwycięzca otrzyma 15 tys. zł. Internauci szybko wychwycili, że...

Wiadomości

Prawie dwie godziny trwała dzisiejsza motocyklowa przejażdżka członków stowarzyszenia Wataha Świecie, którzy w czasie postojów częstowali dzieci słodyczami.

Reklama
Reklama
Reklama

Wideo

Wideo

W miniony piątek Fundacja "Pomoc z Serca" uroczyście zainaugurowała działalność w powiecie świeckim. Jej sednem jest kompleksowa pomoc w radzeniu sobie z lękiem, stresem,...

Wideo

Sąd Rejonowy w Świeciu zyskał nowe narzędzie wychowawczo-resocjalizacyjne. To otwarty wczoraj Ośrodek Kuratorski dla młodzieży przejawiającej oznaki demoralizacji.

Wideo

Dobra koordynacja ruchowa i wytrzymałość to nieodzowne elementy, aby zaliczyć test, jaki przechodzą osoby ubiegające się o pracę w policji. Dziś ponad 90 uczniów,...