REKLAMA
W składzie świeckich panter zabrakło w sobotnim spotkaniu Piotra Kaczkowskiego, który wybrał się na wesele do Dawida Szpankiewicza (zawodnika Futsalu Świecie w poprzednim sezonie) oraz Mateusza Cymana.
Spotkanie w Hali Widowiskowo-Sportowej w Świeciu rozpoczęło się rewelacyjnie dla gospodarzy, którzy już w czternastej sekundzie wyszli na prowadzenie po bramce bezpośrednio z rzutu wolnego Pawła Kwiatkowskiego.
Co może dziwić, w kontekście wyniku całego meczu, kolejne dziesięć minut było w wykonaniu ekipy Marcina Mikołajewicza po prostu słabe.
Minutę po zdobytej bramce świecianie stracili gola po akcji Przemysława Skibiszewskiego. Ten sam zawodnik w 8 minucie zdobył drugą bramkę dla koninian, a na 3:1 dla gości w 11 minucie podwyższył Mateusz Mroziński. Na chwilę zapachniało w Świeciu niespodzianką, na co szybko zareagował trener Mikołajewicz, prosząc o czas.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Dosłownie kilka sekund później doskonałe podanie od Wójtowicza, wykończył Paweł Kwiatkowski. Drużyna KKF dość szybko złapała pięć fauli i grała pod presją kolejnych przewinień. Te nastąpiły dość szybko.
Już w 12 minucie goście sfaulowali po raz szósty, a karnego przedłużonego pewnie wykorzystał Adam Kolmajer, doprowadzając tym samym do remisu.
Minęła dobra minuta, a koninianie kolejny raz przewinili i kolejny raz pewnym egzekutorem przedłużonego karnego okazał się "Kolmi". Tym samym w ciągu niecałych 120 sekund, świecianie dokonali istnej remontady ze stanu 1:3, do prowadzenia 4:3.
W tym okresie na parkiecie działo się tak wiele, że wydawało się, że obie ekipy w drugiej połowie nieco spuszczą z tonu. Okazało się jednak, że druga część meczu również obfitowała w wiele bramek i co najważniejsze, zdecydowanie więcej strzelili ich świecianie.
Należy odnotować, że bardzo udany oficjalny debiut zaliczył w tym spotkaniu Marcin Mrówczyński. Często szukał swoimi podaniami w polu karnym Jakuba Wiśniewskiego, który w jednej z podobnych sytuacji w pierwszej połowie trafił w słupek.
W drugiej połowie przyszło nam czekać na pierwszą bramkę ponad pięć minut. Gospodarze wykonywali aut, Kuba Wiśniewski podał do Karola Czyszka, a ten huknął tak mocno, że "przełamał" ręce bramkarza.
Cztery minuty później, pełniący tym razem funkcję kapitana Czyszek zamienił się w asystenta, a jego podanie idealnie wykończył Olaf Wójtowicz.
W 32 minucie goście zmniejszyli straty na 4:6 po kontrze i celnym strzale Łukasza Łajdeckiego. Świecianie szybko jednak odpowiedzieli kolejnymi trafieniami.
W następnej akcji Marcin Mrówczyński na tyle mocno dośrodkowywał w pole karne, że lot piłki przeciął gracz z Konina, pakując futbolówkę do własnej siatki.
W 33 minucie na 8:4 podwyższył Karol Czyszek, wykorzystując podanie od Kwiatkowskiego. Obaj wspomniani zawodnicy zaliczyli zresztą świetny występ, kończąc mecz z dorobkiem dwóch goli i jednej asysty.
Dosłownie kilka sekund później na pierwszą asystę w barwach nowego klubu doczekał się w końcu Mrówczyński, który tak precyzyjnie zagrał do Jakuba Wiśniewskiego, że temu nie pozostało nic innego, jak zdobyć z kolei swoją pierwszą bramkę w koszulce Futsalu Świecie.
Goście zdobyli jeszcze w 34 minucie honorową bramkę po strzale Olejniczaka. Przez ostatnie pięć minut, koninianie próbowali jeszcze zmniejszyć straty, grając z własnym bramkarzem (Kacprem Naskręckim) na połowie świecian, ale skończyło się to tylko golem na "dwucyfrówkę", którego zdobył Jakub Wiśniewski.
Należy również dodać, że przez te ostatnie pięć minut w bramce Futsalu Świecie stanął kolejny oficjalny debiutant – Karol Drażdżewski.
Futsal Świecie – KKF Konin 10:5 (4:3)
Bramki:
Futsal Świecie: Kwiatkowski 1’, 12’, Kolmajer 12’, 13’ (obie z przedłużonych karnych), Czyszek 25’, 33’, Wójtowicz 29’, Wiśniewski 33’, 39’, samobójcza 32’
KKF Konin: Skibiszewski 2’, 8’, Mroziński 11’, Łajdecki 32’, Olejniczak 34’
Komentarze (0)