Każdy zdawał sobie sprawę, że brak punktów w tym meczu, gdzie przeciwnik również musi „gryźć trawę” aby pozostać w gronie trzecioligowców może być katastrofalny w skutki. Stawka meczu zdecydowanie sparaliżowała piłkarzy obu ekip. Brak składnych akcji, dużo nieporozumień w ataku.
Przebudzenie z letargu
Na nieszczęście dla naszego zespołu pierwsi z tego letargu przebudzili się koninianie. W 23 minucie piłkę z autu do Dawida Przybyszewskiego posłał Krystian Sobieraj. Przybyszewski odegrał piłkę do wchodzącego w pole karne Yavorskyego, a ten pewnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. Prowadzenie Górnika podwyższyć mógł Krystian Sobieraj. Najpierw piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę, a w następnej sytuacji niepewnie interweniował bramkarz Wdy.
W 40 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bramkę zdobył Robert Jędras, ale sędzia odgwizdał faul obrońcy biało-niebieskich. W samej końcówce do ataku zerwali się jeszcze nasi gracze. Lewą stroną popędził Piotr Siekirka. Ładnie oszukał jednego z obrońców i postanowił zaskoczyć golkipera Górnika. Ten tylko dzięki fantastycznemu refleksowi skierował piłkę na korner ratując swój zespół przed stratą bramki.
Taniec radości
Tak więc po pierwszych 45 minutach Górnik prowadził 1:0. Kibice świeckiego KS-u mogli jeszcze liczyć, że druga połowa odmieni sytuację na boisku. Nic z tych rzeczy. Już 60 sekund po przerwie powinno być 0:2. W doskonałej sytuacji znalazł się Aleks Sieradzki, który na nasze szczęście przegrał pojedynek sam na sam z Bartoszem Piotrowskim.
W 75 minucie spotkania piłkę w środku pola przejął Dawid Przybyszewski, który kontynuował akcję lewym skrzydłem. Zagrana piłka w pole karne trafiła pod nogi Piotra Radoszewskiego, który ustalił wynik spotkania na 0:2. Po końcowym gwizdku arbitra piłkarze ze Świecia usiedli na murawie ze spuszczoną głową, a z kolei przyjezdni z Konina rozpoczęli swój taniec radości. Wszyscy wiedzą, że sytuacja w lidze po tej porażce staje się już dramatyczna, jednak jak to się mówi – póki piłka w grze…
Końko out
W trakcie meczu z trybun słychać było coraz głośniejsze „Końko out” oraz „Wda IV liga!”. Piłkarze jeszcze starali się, próbowali, ale wszystko spełzło na niczym.
Szkoda tej porażki tym bardziej, że włodarze Wdy postarali się o dużą ilość atrakcji dla kibiców, a w szczególności dla dzieci. Każdy milusiński mógł pobawić się na dmuchanych placach zabaw, zobaczyć od środka jak wygląda policyjny radiowóz czy też założyć strażacki hełm. Po tej ilości atrakcji swoje pragnienie można było ugasić darmowymi lodami oraz wodą.
sport@extraswiecie.pl