Drugi mecz we własnej hali w tym sezonie i druga "dwucyfrówka".
Co ciekawe, goście mogą przeżywać bolesne deja vu, bo w poprzedniej kolejce przegrali również dokładnie 2:11 z zespołem z Gniezna.
Podopieczni Marcina Mikołajewicza kontynuują natomiast rewelacyjną dyspozycję strzelecką.
W meczu z gdańszczanami, z którymi do tej pory nigdy nie wygrali, byli drużyną kompletną. Oczywiście AZS UG Gdańsk, to już nie jest ten zespół, który w poprzednim sezonie zajął drugie miejsce, ale nic nie ujmuje klasie i dyspozycji świeckich futsalowców.
Ostre strzelanie rozpoczęło się już w 2 minucie, gdy kapitalnie rozumiejący się duet Mrówczyński – Wiśniewski zaprezentował pierwszą próbkę swoich umiejętności. Kuba Wiśniewski wyraźnie udowadnia, że miejsce w pierwszej piątce mu się należy.
Po kilku minutach gospodarze przeprowadzili koronkową akcję. Mrówczyński znów odegrał do Wiśniewskiego, ten jednak zauważył jeszcze lepiej ustawionego Cymana i zrobiło się już 2:0.
Kilkadziesiąt sekund później na 3:0 podwyższył Jakub Hapka po podaniu Karola Czyszka.
Goście pierwszą bramkę strzelili w 9 minucie, gdy niedokładne podanie Olafa Wójtowicza wykorzystał Dawid Lewczuk.
Odpowiedź "panter" była prawie natychmiastowa. W 11 minucie, po świetnym podaniu od Kaczkowskiego, wynik podwyższył Mateusz Cyman.
Gdańszczanie wykonali w pierwszej połowie jeszcze jedną kontrę, zakończoną golem Szymona Korola w 13 minucie i jak się potem okazało, było to ich ostatnie trafienie tego wieczoru.
Drugą, absolutnie kosmiczną połowę świecianie rozpoczęli od indywidualnej akcji Jakuba Wiśniewskiego, który sam odebrał piłkę rywalom i nie czekając na nikogo, popędził i huknął w samo okienko.
Potem przez parę minut obydwie drużyny zmarnowały po kilka sytuacji, ale w porę odblokowali się gospodarze.
W 31 minucie Marcin Mrówczyński w niewiarygodny sposób wypatrzył Adama Kolmajera, a ten tak precyzyjnie ułożył nogę do lekkiego, technicznego strzału, że piłka wpadła w samo okienko nad bezradnym bramkarzem.
Może to zabrzmi dziwnie, ale Kacper Sasiak, bramkarz ekipy z Gdańska, wcale nie zagrał słabych zawodów, choć wynik wskazywałby na coś zupełnie innego.
Na tym jednak strzelanie się nie zakończyło. Gdańszczanie próbowali ratować honor i wycofali bramkarza, chcąc zmniejszyć straty. Na nic się to zdało, a zawodnicy Futsal Świecie dokładali kolejne bramki.
W 36 minucie, po asyście Kaczkowskiego, gola zdobył Mrówczyński. Bezradni momentami gdańszczanie byli już tak zdenerwowani, że sami wpakowali piłkę do swojej bramki kilkadziesiąt sekund później.
W końcówce, trener Mikołajewicz, ze względów taktycznych, nakazał jeszcze swoim podopiecznym grę z wycofanym bramkarzem (w tej roli Mrówczyński).
W efekcie świecianie dołożyli jeszcze trzy trafienia, totalnie rozbitym przeciwnikom. Dwie bramki dołożył Mateusz Cyman, a wynik na 11:2 w samej końcówce ustalił Marcin Mrówczyński po asyście Adama Kolmajera.
Futsal Świecie wygrał więc po raz pierwszy w swojej historii z AZS UG Gdańsk, ale w stylu, który przeciwnicy na pewno na długo zapamiętają.
Futsal Świecie – AZS UG Gdańsk 11:2 (4:2)
Bramki:
Futsal Świecie: Wiśniewski 2’, 23’, Cyman 5’, 11’, 38’, 39’, Hapka 7’, Kolmajer 31’, Mrówczyński 36’, 40’, Kukowski (samobójcza) 36’.
AZS UG Gdańsk: Lewczuk 9’ Korol 13’.
Komentarze (0)