TAF Toruń – BS Skoda Auto Grudziądz 9:5 (4:1)
Bramki:
TAF: Kraśniewski 5 (1 z karnego), Przypis 2, Śliwiński 1, Kończalski 1
Skoda: Fiałkowski 2, Żyżyński 1, Stankiewicz 1, Bollin 1
Żółta kartka: Chodyna (Skoda)
MVP: Krystian Kraśniewski (TAF)
Szał kart:
TAF: Złota: Kraśniewski, Srebrna: Śliwiński, Brązowa: Przypis
Skoda: Złota: Stankiewicz, Srebrna: Górski, Brązowa: Bollin
Torunianie przyjechali na mecz w sześcioosobowym składzie z przetransferowanym z ekipy Karnowskiego Maciejem Śliwińskim, który zagrał zresztą bardzo dobry mecz i na pewno będzie stanowił o sile drużyny. Jak to w przypadku futsalowców z Torunia, nie ilość, a jakość zrobiła różnicę. Toruń już po niespełna pięciu minutach prowadził 3:0 po trzech golach rewelacyjnego Kraśniewskiego. Dopiero bramka Fiałkowskiego na 1:3 pozwoliła grudziądzanom nieco się otrząsnąć, ale nie na długo, bo jeszcze przed przerwą na 4:1 podwyższył Przypis. Na początku drugiej połowy torunianie zdobyli kolejne trzy gole i odskoczyli Skodzie na 7:1. Wydawało się, że jest już po meczu, ale chwila rozprężenia w ekipie TAF-u kosztowała torunian aż 4 gole! Skoda postanowiła zagrać, jak ostatnio często przyzwyczaiła z „lotnym” Chodyną, co zaowocowało trafieniami Żyżyńskiego, Stankiewicza, Fiałkowskiego i Bollina. Przewaga TAF-u zmalała do 7:5 i kierownik drużyny na wszelki wypadek poprosił o czas. W końcówce górę wzięło doświadczenie Michała Suchockiego, który uspokoił grę swych podopiecznych i po kolejnych dwóch golach bohatera meczu Krystiana Kraśniewskiego, TAF ostatecznie okazał się lepszy w stosunku 9:5.
Raf-Mix&Partnerzy – Świeckie Orły 5:6 (1:3)
Bramki:
Raf-Mix: Kawka 3, Wanat 1, Kulczewski 1
Świeckie Orły: Góra 2, Wyka 2, Ratkowski 1, Rożnowski 1,
Żółte kartki: Elwartowski, Kawka, Kmiecik (Raf-Mix), Góra, Rożnowski (Orły)
MVP: Wojciech Ratkowski (Świecie Orły)
Szał kart:
Raf-Mix: Złota: Kawka, Srebrna: Wanat, Brązowa: Kulczewski
Orły: Złota: Ratkowski, Srebrna: Góra, Brązowa: Wyka
Największy sukces w historii gry w Stalex Lidze Świeckich Orłów stał się faktem. Kapitalny mecz rozegrała cała ekipa Roberta Góry, ale na szczególne wyróżnienie zasłużył Wojtek Ratkowski, który jak kibice przecież pamiętają stawał już na podium naszej ligi właśnie z Raf-Mix’em. Już sam początek meczu mógł nieco zszokować kibiców Raf-Mix’a. Po dziewięciu minutach gry Świeckie Orły prowadziły 3:0 i grały koncertowo! Pierwszą bramkę zdobył właśnie wspomniany Ratkowski. Za każdym razem Raf-Mix rzucał się od razu do ataku i nadziewał na zabójcze kontry. Po dwóch z nich bramki dla Orłów zdobyli Adrian Wyka i Maciej Rożnowski. Dopiero w końcówce pierwszej połowy z rzutu wolnego gola dla Raf-Mix’a strzelił Marcin Wanat. Po przerwie dość szybko Raf-Mix zdobył gola kontaktowego. Tym razem z rzutu wolnego trafił Dawid Kawka, a nie bez winy przy tym golu był zastępujący pauzującego za kartki Kacpra Siudę, nowy bramkarz Świeckich Orłów – Daniel Osiecki. Wydawało się, że faworyci złapali już swój rytm i tylko kwestią czasu będzie, gdy doprowadzą do remisu. Nic z tych rzeczy! Raf-Mix zdołał jeszcze zmarnować kilka okazji, a w odpowiedzi kolejne dwie świetne akcje przeprowadziły Orzełki i dwukrotnie ku uciesze publiczności do siatki trafił Maciej Góra. Kilkadziesiąt sekund później przy zamieszaniu pod bramką Kmiecika, najlepiej odnalazł się Adrian Wyka i uderzeniem z pierwszej piłki zdobył gola na 6:3. Raf-Mix był w szoku, mimo to, zawodnicy najlepszej drużyny w historii Stalex Ligi nie poddawali się do samego końca. Po jednym z fauli Orłów, gola z przedłużonego karnego na 4:6 strzelił Dawid Kawka. Do końca meczu pozostała jednak niespełna minuta i cały sztab Orłów, powoli przyzwyczajał się już do myśli, że sensacja staje się coraz bardziej realna. Kawka zdołał jeszcze strzelić swoją trzecią bramkę w tym meczu, ale stało się to na 3 sekundy przed końcem spotkania i niczego już nie zmieniło. Świeckie Orły pokonały Raf-Mix’a 6:5, co przejdzie absolutnie do historii Stalex Ligi, ponieważ Raf-Mix przez 13 lat startów w świeckiej halówce jeszcze nigdy nie przegrał dwóch meczów z rzędu!
Gresta/Espack/Sadowska – Chesterfield Meble Dąbrowa Chełmińska 6:7 (3:2)
Bramki:
Gresta: Wenerski 2, Jarantowicz 1, Czerwiński 1, Słaby 1, Kaczkowski 1
Chesterfield: Szugajew 4 (2 z przedłużonych karnych), D. Sarnowski 2, Bereza 1
Żółte kartki: Wenerski, Słaby (Gresta)
MVP: Jakub Szugajew (Chesterfield)
Szał kart:
Gresta: Złota: Wenerski, Srebrna: Komur, Brązowa: Czerwiński
Chesterfield: Złota: Szugajew, Srebrna: Dawid Sarnowski, Brązowa: Bereza
Chyba dawno już w Extralidze nie zdarzyło się tak, że lider przegrałby z ostatnią drużyną w tabeli, ale dzięki temu rozgrywki są coraz bardziej emocjonujące. Już pierwsza połowa zapowiadała, że możemy być świadkami niespodzianki. Zespół z Dąbrowy objął prowadzenie po golu Dawida Sarnowskiego. Potem co prawda po trafieniach Czerwińskiego i Kaczkowskiego prowadzenie uzyskała Gresta, ale drugi gol Sarnowskiego dawał Dąbrowie remis. Ostatecznie pierwsza część gry zakończyła się prowadzeniem Gresty 3:2, po ładnym golu Jarantowicza. Prawdziwe emocje przyszły jednak w drugiej połowie, a w zasadzie w samej końcówce. Nic nie zapowiadało porażki lidera. Dąbrowa doprowadziła co prawda jeszcze do remisu 3:3. Potem jednak po dwóch bramkach Wenerskiego i golu Słabego, kończącym piękną akcję całego zespołu, Gresta wygrywała już 6:3 i zaczęła kontrolować przebieg meczu. Do końca spotkania pozostawały 4 minuty i chyba nikt poza piłkarzami Dąbrowy nie wierzył już w odwrócenie losów meczu. Tymczasem stało się zupełnie inaczej, a dużą w tym rolę odegrały stare grzechy Gresty, a więc głupie i niepotrzebne faule. Pościg Dabrowy rozpoczął jednak Dawid Bereza strzelając gola na 4:6. Wydawało się, że to tylko takie trafienie na pocieszenie, gdyby nie fakt, że Gresta zaczęła faulować na potęgę w krótkim okresie czasu. Mimo, że do końca meczu pozostała zaledwie nieco ponad minuta, po dwóch faulach, Dąbrowa w prezencie otrzymała dwa karne przedłużone. Oba wykorzystał bohater meczu Jakub Szugajew, doprowadzając do remisu 6:6. To jednak nie koniec. Zwodnicy Gresty nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć z faktu, że wypuścili z rąk zwycięstwo, a tu stracili nawet remis! Jakub Szugajew na kilka sekund przed końcową syreną w niesamowitym zamieszaniu podbramkowym zdobył siódmego gola dla swojego zespołu. Kolejna sensacja stała się faktem, a zespół z Dąbrowy Chełmińskiej zdobył swoje pierwsze punkty w historii startów w Stalex Extralidze.
Proflex/Agnes/Eko-Mur/Pol-Hem – Chełmża Futsal Team 2:3 (1:2)
Bramki:
Proflex: Katerla 1, Papierowski 1
Chełmża: B. Łagodziński 2, Grodzicki 1 (z przedłużonego karnego)
MVP: Bartosz Łagodziński (Chełmża Futsal Team)
Szał kart:
Proflex: Złota: Katerla, Srebrna: Papierowski, Brązowa: Rogóż
Chełmża: Złota: Bartosz Łagodziński, Srebrna: Grodzicki, Brązowa: Kwiatkowski
Spotkanie lepiej rozpoczęło się dla Chełmży, która objęła prowadzenie w szóstej minucie po bramce Bartosza Łagodzińskiego. Proflex wziął się za odrabianie strat i po kilku minutach Daniel Katerla doprowadził do remisu. Piłkarze Proflexu już w dziewiątej minucie wyczerpali jednak limit fauli i nie zdołali się uchronić przed przedłużonym karnym. Tego na gola zamienił Mateusz Grodzicki i do przerwy Chełmża prowadziła 2:1 i zanosiło się na trzecią niespodziankę wieczoru. Ekipa Proflexu wyglądała jednak na dość opanowaną, jakby doświadczeni piłkarze Michała Pamulaka byli pewni, że uda im się spokojnie odrobić stratę. Minuty mijały, a zespół z Chełmży dobrze się bronił. Zastępujący w bramce, pauzującego za kartki Szymona Ciesielskiego, Dawid Kwiatkowski obronił 14 groźnych strzałów, między innymi Katerli, Papierowskiego i Rogóża. Przy uderzeniu „Papy” w samo okno nie miał jednak szans. Po raz drugi tego dnia na tablicy pojawił się remis. Chełmża znów jednak wyszła na prowadzenie gdy po jednej z kontr gola na 3:2 strzelił najlepszy na boisku Bartosz Łagodziński. Mimo, że do końca meczu pozostało jeszcze kilka minut, waleczna ekipa z Chełmży broniła się skutecznie do samego końca i mimo, że przegrała statystykę strzałów 20:27, w tej najważniejsze klasyfikacji okazała się lepsza, wygrywając 3:2.
sport@extraswiecie.pl
Komentarze (0)