Z każdym rokiem popyt na złoto rośnie. I wcale nie ma to związku z niepewną sytuacją polityczną zmuszającą co bardziej majętnych do lokowania kapitału w coś pewnego, co przetrwa każdą zawieruchę.
Taka motywacja regularnie przyświecała Polakom w czasach PRL-u. Dziś zainteresowanie wyrobami z tego szlachetnego kruszcu ma raczej związek z większymi możliwościami finansowymi klientów odwiedzających sklepy z biżuterią.
Mieć coś wyjątkowego
Wśród nich nie brakuje osób poszukujących wyrobów oryginalnych. Takich, których nikt inny mieć nie będzie. Wtedy najlepszym rozwiązaniem jest samodzielne przygotowanie, choćby wstępnego projektu lub też posiłkowanie się zdjęciem gotowych już wyrobów, które można zmodyfikować według własnego uznania, aby zamówione cacko różniło się od ozdoby, która wpadła w oko.
- Trzeba się jednak liczyć z tym, że unikatowe projekty nie mogą kosztować tyle, co te powielane w tysiącach - tłumaczy Piotr Brygman, jubiler z czterdziestoletnim stażem, pracujący w Jubilerze Corleone w Świeciu. - Oprócz materiału, którego wartość dość łatwo obliczyć, dochodzi jeszcze robocizna mierzona w godzinach, a w przypadku poważniejszych zamówień - dniach pracy.
Stare za nowe
Aby obniżyć koszty, sporo osób powierza swoje stare, nienoszone już pierścionki, kolczyki i inne wyroby ze złota.
- Wiele pań posiada złotą biżuterię, której z różnych powodów już nie nosi. Za niewielką dopłatą można ją wymienić na coś, co będzie sprawiać radość - zaznacza złotnik.
Oczywiście złoto nie jest jedynym materiałem, z którym pracuje jubiler. Niemal równie często jest to srebro, które także ma rzeszę zwolenników. Nie brakuje ich np. wśród mężczyzn. Najlepszym przykładem są miłośnicy motocykli, często noszący charakterystyczne sygnety i łańcuchy.
Złote ręce
Znajomość z dobrym złotnikiem przydaje się także wtedy, gdy trzeba dokonać jakiejś naprawy. Bez doświadczonego fachowca ani rusz. Zresztą nie chodzi tylko o to, jak coś zrobić, ale też być mieć potrzebne do tego specjalistyczne przyrządy.
- W domowym warsztacie, nawet świetnie wyposażonym, raczej nikt nie poradzi sobie z pękniętą bransoletką czy uszkodzonym pierścionkiem tak, aby po naprawie nie było śladu - podkreśla specjalista z Jubilera Corleone, który uczył się zawodu od najlepszych fachowców z Gdańska, gdzie o miejsce w szkole kształcącej jubilerów zabiegali młodzi ludzie niemal z całej Polski.
Dziękujemy Jubilerowi Corleone (Świecie, ul. Wojska Polskiego 137/12a) za udostępnienie biżuterii do sesji fotograficznej. Więcej zdjęć tutaj.
a.bartniak@extraswiecie.pl
Komentarze (0)