- Gdy koledzy z pracy, znający moje przekonania, próbują mnie sprowokować do dyskusji, chcąc, abym przyznał im rację, zwykle rozmowę ucinam jednym zdaniem: „Każdy z nas odpowie za swoje czyny” - podkreśla Marek Sikorski ze Świecia w rozmowie z naszym dziennikarzem.
REKLAMA
Nieważne czy jest się biskupem, czy zwykłym robotnikiem, podkreśla Sikorski. Na Sądzie Ostatecznym żaden ksiądz, który dopuścił się nieprawości nie będzie mógł liczyć na taryfę ulgową tylko z tego tytułu, że na Ziemi był duchownym.
- Szczerze w to wierzę. Oczywiście doniesienia o złych uczynkach niektórych księży mnie martwią, ale z drugiej strony wiem, że każdy incydent rozdmuchiwany jest na niewiarygodną skalę, żeby tylko upokorzyć Kościół. Nikt natomiast nie mówi o tysiącach księży i zakonnic, którzy ciężko pracują i zasługują na pochwałę. Zło jest efektowne i dobrze się sprzedaje, dlatego jest go wokół nas coraz więcej – argumentuje.
Marek Sikorski, znany m.in. z działalności żeglarskiej i w Ochotniczej Straży Pożarnej w Przechowie, nie ukrywa, że wpływ na jego postawę miało kilka doświadczeń życiowych. Ma wrażenie, że dostał drugą, a może nawet trzecią szansę na to, by żyć lepiej.
REKLAMA
- Zdarzyło mi się kiedyś, że płynąc żaglówką zahaczyłem masztem o linię wysokiego napięcia – wspomina jedno z najbardziej traumatycznych przeżyć. - Przepływałem w tym miejscu wiele razy, dlatego uważałem je za bezpieczne. I było tak do momentu, gdy pewnego dnia wyjątkowo podniósł się stan wody, czego nie zauważyłem.
Przez maszt i żaglówkę przepłynęło 15 tysięcy woltów. Powinien zginąć, ale tak się nie stało.
- Jakimś cudem przeżyłem. Wiem, że inny żeglarz, który znalazł się w identycznej sytuacji, nie przeżył. Nie sądzę, aby moje ocalenie był tylko kwestią przypadku – mówi stanowczo.
REKLAMA
To wydarzenie oraz kilka innych sprawiły, że znalazł odwagę, by otwarcie mówić o swoich poglądach.
- Oczywiście nie ciągnę nikogo na siłę, żeby zaczął chodzić do kościoła, bo to może odmienić jego życie, ale gdy pojawi się taki temat, nie udaję, że nie słyszałem rozmowy – wyjaśnia. - W nabraniu takiej otwartości bardzo pomogli mi ludzie, których spotkałem oraz ich świadectwa uzdrowień. Z odwagą i szczerością mówili o tym, co daje im siłę i wewnętrzny spokój, którego każdy z nas tak pragnie.
Sikorski od dziecka był blisko związany z Kościołem – przez wiele lat był ministrantem – jednak dopiero w dorosłym życiu zrozumiał, jak mówi, czym jest prawdziwe chrześcijaństwo.