W cyklu „Ale historia!” przypominamy wydarzenia - niektóre dramatyczne, inne z przymrużeniem oka - które mają jednak jedną wspólną cechę: w ostatnim półwieczu żyli nimi mieszkańcy powiatu świeckiego.
Były przedmiotem rozmów przy rodzinnym stole, plotek w kolejce w sklepie, pogawędek ze spotkanymi na spacerze znajomymi, ba, nawet tematem artykułów prasowych. A powstanie i rozbudowa Marianek przewinęły się w całej masie dyskusji i doniesień medialnych.
Podjęta w 1971 r. decyzja o budowie nowego osiedla miała ścisły związek z rozrastającymi się Zakładami Celulozy i Papieru w Świeciu. Osiedle Kościuszki, powstałe z myślą o zapewnieniu lokum pracownikom przybyłym z całej Polski, dość szybko okazało się niewystarczające. Szukano nowej przestrzeni, gdzie nic nie ograniczałoby stawiania kolejnych bloków.
Budowa bloku przy ul. Słowackiego 2A, ok. 1969 r. Wkrótce potem na okolicznych polach i łąkach,
widocznych na lewym górnym fragmencie zdjęcia, zaczęło wyrastać osiedle Marianki / Fot. archiwum
REKLAMA
Dość logiczną koleją urbanistycznego rozwoju było zagospodarowanie pól, łąk i sadów, znajdujących się na obszarze nazywanym Mariankami, a przed odzyskaniem niepodległości Marienhohe. Od formalnej decyzji do momentu oddania do użytku pierwszych mieszkań, minęły zaledwie dwa lata.
W tamtych czasach osiedle było jednym wielkim placem budowy. Bloki stawiano w szybkim tempie, jeden za drugim.
- Oprócz nich nic nie było. Żadnych chodników, ulic. Tylko błoto i tunele foliowe, w miejscu, gdzie teraz jest kościół. Zakupy robiło się „na mieście”, bo tu długo nie można było kupić ani chleba, ani papierosów – wspominają tamte czasy starsi mieszkańcy największego świeckiego osiedla.
Okolice kościoła pw. św. Józefa w latach 80. - wtedy jeszcze nieistniejącego - i współczesny widok
Fot. archiwum / Sebastian Glaziński
Do końca ery gierkowskiej oddano do użytku 735 mieszkań, w tym 20 w dwóch szeregowcach przy ul. Moniuszki. Również w następnej dekadzie nie zwalniano tempa robót. Przez całe lata 80. klucze do własnego „M” otrzymało 1010 rodzin.
W miarę rozrastania się Marianek władze zaczęły dostrzegać także inne potrzeby jego mieszkańców, oprócz zapewnienia im dachu nad głową.
To właśnie krótki czas oczekiwania na przydział mieszkania i pewna praca w nowoczesnym zakładzie były tak silnym magnesem dla młodych ludzi, mogących wybierać spośród wielu podobnych ofert.
REKLAMA
Dość długo lokum było priorytetem. Dopiero po kilku latach pojawił się pierwszy sklep, choć w stosunku do potrzeb była to kropla w morzu.
- Nie pamiętam, żeby ktoś z tego powodu ubolewał – opowiada pani Danuta, mieszkanka Marianek. - Po prostu osiedle traktowano jako sypialnię. Zakupy robiło się na Dużym Rynku, albo w zakładowym sklepie. Problemem, który dotykał młodych rodziców, a tacy stanowili większość, był brak przedszkola i szkoły na Mariankach. Dzieci chodziły do „trójki”, albo „siódemki”. Budziło się je o szóstej, pakowało i wysyłało na autobus. Odetchnęliśmy dopiero w 1986 r., gdy oddano do użytku Szkołę Podstawową nr 8. Dzieci nie były już narażone na przechodzenie przez ruchliwą ul. Wojska Polskiego i oczywiście miały znacznie bliżej - wspomina pani Danuta.
W 1986 r. Marianki doczekały się własnej szkoły podstawowej / Fot. archiwum
Budowa obecnej ul. Wyszyńskiego, lata 80. / Fot. archiwum
Ciekawym elementem małej architektury, który niektórzy do dziś wspominają z sentymentem, było tzw. indiańskie miasteczko. Był to efektowny plac zabaw – nawet według dzisiejszych standardów – z drewnianymi domkami, stającymi w sąsiedztwie Małego Blankusza. Ulubione miejsce zabaw dzieciaków z Marianek. Także dlatego, że jedyny.
- Wielu rodziców przychodziło z leżakiem, bo nie było żadnych ławek – śmieje się pani Danuta. - Ja również. Tak więc siedziałyśmy – my, młode mamy – rozmawiałyśmy i patrzyłyśmy, jak bawią się nasze dzieci.
REKLAMA
Znaczący punkt w historii rozwoju osiedla stanowiło oddanie do użytku w 1988 r. pawilonu przy ul. Wyszyńskiego. Otwarcie kompleksu handlowo-usługowego, wzorniczo charakterystycznego dla epoki i niemal bliźniaczego z konstrukcjami znanymi np. z Bydgoszczy, było jednym z kluczowych punktów obchodów 650-lecia nadania praw miejskich Świeciu.
Warte podkreślenia jest to, że jeden z największych lokali otrzymał Spółdzielczy Ośrodek Kultury Stokrotka. Prawdziwym hitem pierwszych lat działalności była możliwość oglądania telewizji satelitarnej, stanowiącej wtedy absolutną nowość.
Budowa pawilonu handlowego przy ul. Wyszyńskiego, ok. 1988 r. / Fot. archiwum
Budowa bloków między ul. Gałczyńskiego a obecną al. Jana Pawła II, ok. 1987-89 / Fot. archiwum
Umiejętnością patrzenia w przyszłość zarządzający osiedlem wykazali się także 20 lat później, gdy zapadła decyzja o termomodernizacji budynków. Do roku 2012 wszystkie bloki otrzymały nową, „cieplejszą” elewację.
- Niewątpliwie jest to jeden z naszych największych sukcesów – podkreśla Dariusz Zawadziński, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Świeciu. - Kolorystyka czasami wywołuje dyskusje, ale bez wątpienia jest ładniej niż jeszcze piętnaście lat temu. Tyle, że czasami nie dostrzegamy tych zmian, które pozytywnie zaskakują na przykład osoby przez dłuższy czas przebywające za granicą.
REKLAMA
Wiele zrobiono także w zakresie infrastruktury: pobudowano nowe drogi dojazdowe, chodniki, place zabaw, obiekty rekreacyjne.
- Marianki stały się po prostu ładniejsze. Trzydzieści lat temu cieszyliśmy się przede wszystkim z tego, że w ogóle mamy mieszkania. Nauczyliśmy się żyć z szarzyzną, błotem i brakiem udogodnień. Teraz aż chce się wyjść z mieszkania, bo zachęca do tego zadbane otoczenie bloków – przyznają starsi mieszkańcy.
Zmiany dotyczą również większej ilości nowych terenów utwardzonych dla samochodów. Powstało w sumie kilkaset miejsc. Mimo to, nadal nie każdy może zaparkować tam, gdzie by chciał. Liczba samochodów, od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej, wzrosła lawinowo i lepiej sobie nie wyobrażać, jak wyglądałoby życie na Mariankach, gdyby nie wspomniane utwardzone tereny wygospodarowywane w każdym możliwym miejscu.
Marianki cały czas się rozbudowują. Prywatni developerzy stawiają kolejne bloki / Fot. Sebastian Glaziński
Od lat 90. równocześnie ze Spółdzielnią Mieszkaniową, w infrastrukturę i poprawę jakości życia na Mariankach inwestowała również gmina. W okresie PRL-u, w latach 70. i 80., wznoszono kolejne bloki, ale miasto nie nadążało z budowaniem dróg, chodników, wodociągów, kanalizacji, zagospodarowaniem rozkopanych terenów między budynkami mieszkalnymi.
Pierwszym istotnym problemem, jakim postanowiły się zająć władze Świecia, wybrane w pierwszych, wolnych wyborach samorządowych w Polsce, które odbyły się w maju 1990 r., były dostawy wody na Mariankach. Narzekano nie tylko na jej jakość, ale przede wszystkim na braki, odczuwalne szczególnie w weekendy. O tym, by robić zapasy musiały pamiętać zwłaszcza osoby mieszkające na najwyższych piętrach bloków.
REKLAMA
- Próbowaliśmy to załatwić jeszcze w lutym 1990 r. na spotkaniu z ówczesnym naczelnikiem miasta – wspomina Tadeusz Pogoda, burmistrz Świecia w latach 1990-2018. - Usłyszeliśmy, że nic nie da się zrobić, bo średnica rury jest za mała. Odesłał nas do wodociągów. Tam z kolei poinformowano nas, że to nie ich sprawa, bo za inwestycje odpowiadają przełożeni z Bydgoszczy. Niby mieliśmy już wtedy demokratyczną Polskę i początki gospodarki wolnorynkowej, ale nadal w wielu dziedzinach pokutowały socjalistyczne realia. Uporaliśmy się z problemem budując zbiornik retencyjny, z którego do dzisiaj pobierana jest woda w okresach zwiększonego zapotrzebowania.
Zagopodarowane otoczenie Dużego Blankusza / Fot. Sebastian Glaziński, Andrzej Bartniak
Kolejne lata to systematyczna poprawa już istniejącej i budowa nowej infrastruktury. Dzięki temu Marianki przestały być tylko betonową sypialnią, ale stały się zwyczajnie ładnym osiedlem, na którym chce się mieszkać. Najlepszym tego dowodem są inwestycje prywatnych deweloperów, którzy zaczęli wznosić kolejne bloki na górnych Mariankach w odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie.
Mieszkaliście lub mieszkacie na Mariankach? Podzielcie się swoimi wspomnieniami. Napiszcie, jak zmieniało się osiedle widziane z Waszej perspektywy, co Wam się tu podoba, a co warto byłoby zmienić lub czego brakuje.
redakcja@extraswiecie.pl
Dziękujemy Spółdzielni Mieszkaniowej w Świeciu za możliwość skorzystania ze zdjęć archiwalnych i wykorzystanie materiałów z publikacji „Spółdzielnia Mieszkaniowa w Świeciu. 110-lecie” autorstwa Piotra Skuczyńskiego i Małgorzaty Mielewskiej, której wydawcą jest SM.
REKLAMA
Z tym blankuszem mogło być
Z tym blankuszem mogło być inaczej ! Ja jako babcia opiekuję się wnukami w wakacje i nie mam możliwości jechać do 16 do Deczna a dzieci się męczą w upale . Mogło być z tego takie piękne kąpielisko jak w innych miastach .
Szczególnie papierosy są
Szczególnie papierosy są artykułem pierwszej potrzeby!
Człowiek pamięta za dzieciaka
Człowiek pamięta za dzieciaka jak powstawały Marianki, tych wszystkich budowniczych i maszyny budowlane to był rozmach, bloki rosły jak grzyby po deszczu.
Fotografie takie piękne
Fotografie takie piękne wystylizowane… Świecie kraina mlekiem i miodem płynące, szkoda że nie widać prawdziwych problemów…
Ciekawy temat, szkoda, że
Ciekawy temat, szkoda, że istnieje tak mało zdjęć tych terenów jeszcze zanim powstały Marianki, ale także z budowy Marianek. Niestety kiedyś aparat mieli nieliczni, teraz ma prawie każdy. Może jednak istnieją jakieś prywatne zdjęcia, zrobione na pamiątkę, np. poniemieckich domków przy ul. Skłodowskiej albo terenów Dużego i Małego Blankusza zanim jeszcze zostały otoczone blokami.
Warto by też sprawdzić, jaka jest jakość wód ze źródła, które przed wojną Zdrój-Marianki Schwankego były towarem eksportowym Świecia. Napisano kiedyś, że zostało zanieczyszczone, studnia przy boisku trawiastym jest nieczynna. Może przydałoby się zainteresować tym tematem i zbadać jakość tej wody?
Czy istnieje geneza, dlaczego folwark nazwano Wzgórze Marii (Marienhohe)? Czy to od jakiejś Marii, czy na cześć Najświętszej Marii Panny? Od kiedy funkcjonuje polska nazwa Marianki? Od wyzwolenia w 1920 r. czy szybciej?
Mieszkałem na ulicy
Mieszkałem na ulicy Budowlanych 2B – z okna na 4 piętrze widziałem ZCIP, moją żywicielkę. Dobre czasy były, choć nie za bogate.
Ta dziura słynie ze smrodu i
Ta dziura słynie ze smrodu i szpitala.Znam kilku świecian i wszyscy z nich zgodnie twierdzą, że należałoby tą wieś zaorać.
Ach to były czasy.Biegało się
Ach to były czasy.Biegało się po wykopach,polach…
Pamiętam jak za dzieciaka
Pamiętam jak za dzieciaka biegalo się po budowach po wykopach. A najlepszą zabawą był styropian i robienie z niego łudek. Szlifowania o ścianie bloku aby uzyskać odpowiedni kształt. Nik nie krzyczał choć kulki styropianu fruwaly wszędzie.
Do biurowca ZCiP chodziło się
Do biurowca ZCiP chodziło się pojeździć windą. Tam gdzie też jest szkoła 8 tam był wielki sąd.