REKLAMA
Niegdyś popularne w całej Europie bobry, pod koniec XIX w. prawie wyginęły. Po II wojnie światowej wielkość populacji w Polsce szacowano na niewiele ponad 100 sztuk. Zatrwożeni tym stanem biolodzy podjęli próbę odbudowy gatunku. Sukces przerósł ich najśmielsze oczekiwania. Szacuje się, że obecnie w Polsce żyje aż 130 tys. bobrów.
Problem w tym, że zwierzęta nie ograniczają swojej bytności do ostępów leśnych, ale coraz częściej budują żeremia w bliskim sąsiedztwie człowieka, co naturalnie rodzi konflikty.
REKLAMA
Regularnie da się słyszeć, że bobry zatapiają pola uprawne, podtapiają łąki, dziurawią tamy, zapory i wały przeciwpowodziowe, niszczą dorodne drzewa, uszkadzają drogi, kopiąc pod nimi tunele, a nawet wchodzą w uprawy.
W większości przypadków można liczyć na odszkodowanie od Skarbu Państwa. Trudno jednak znaleźć informację jak duża jest to kwota. Na pewno w skali kraju są to dziesiątki milionów złotych.
Od kilkunastu lat zwierzęta te, a właściwie efekty ich bytności, są coraz lepiej widoczne także w powiecie świeckim. Oczywiście nie wszyscy są z tego zadowoleni.
REKLAMA
Od kilku lat bobry m.in. skutecznie przerzedzają drzewostan na odcinku od młyna w Przechowie do ujścia Wdy do Wisły. Same drzewa nie mają wielkiej wartości, gorzej z zatorami, które powstają na rzece.
- Szacuję, że żyje tam od trzech do pięciu rodzin - mówi Jarosław Pająkowski, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych nad Dolną Wisłą. - Jestem przekonany, że prędzej czy później konkretnego kształtu nabierze dyskusja na temat redukcji części populacji. Sadzę, że nie będzie to ze szkodą dla gatunku.
Obecnie bóbr od dawna nie jest już zagrożony wyginięciem, dlatego utrzymywanie jego obecnego statusu jako zwierzęcia chronionego wydaje się zbędne. Dlatego coraz częściej mówi się o kontrolowanym odstrzale.
REKLAMA
Swego czasu, były minister rolnictwa Jan Ardanowski planował wpisanie bobra na listę zwierząt jadalnych. Przekonywał, że ogon tych zwierząt jest afrodyzjakiem.
- Większość śmiała się z tego, ale nie ma w tym nic niedorzecznego - przekonuje Jarosław Pająkowski. - Na świecie nie brakuje amatorów skóry bobrzej, ogonów, i mięsa. Obecnie sprowadza się je z Estonii. Dlaczego my nie mielibyśmy na tym zarobić bez najmniejszej szkody dla środowiska? - zastanawia się dyrektor.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA
Budujemy kolejny blok na osiedlu Nowe Marianki w Świeciu. Zapraszamy do obejrzenia filmu. Wizualizacje mieszkań i dodatkowe informacje na www.apartado.pl
Zabijac bobry bo blokuja
Zabijac bobry bo blokuja rzeke? Przeciez jest zarzadca tej rzeki ktory bierze niemale pieniadze za gospodarke więc ciezko wydac troche grosza zeby oczyscic rzeke z powalonych drzew???????
Janie A kto jest zarządcą tej
Janie A kto jest zarządcą tej rzeki aby miał usowac szkody zrobione przez bobry.
A Pająk tylko widzi interes.
A Pająk tylko widzi interes.
A przed zjedzeniem trzeba
A przed zjedzeniem trzeba ogolić bobra?
No, kochani, już się nie
No, kochani, już się nie udaje komentarza dodać? Za bardzo antypisowski był.
Ruszcie choć jednego bobra
Ruszcie choć jednego bobra nad Wdą a sam zaczne do Was strzelać.
w przeciwieństwie do ludzi
w przeciwieństwie do ludzi bobry wiedzą co robią ( natura ) .