Dlaczego nie chce pan sypnąć hojną ręką pieniędzmi na podwyżki dla wszystkich pracowników samorządu? Ludzie będą zachwyceni. Będą pana mile wspominali, kiedy za rok przestanie pan być burmistrzem. Co panu zależy.
Ależ bardzo chętnie bym dał, gdybyśmy mogli sobie na to pozwolić. To, że Świecie jest zamożną gminą nie wzięło się z faktu, że przejadaliśmy przez te wszystkie lata nadwyżki finansowe, tylko inwestowaliśmy je w rozwój. Podnosimy wynagrodzenia, ale o tyle, by nie ucierpiały na tym inne dziedziny i nie trzeba było zadłużać gminy.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknie
Podczas ostatniej sesji część radnych stwierdziła, że pracownicy urzędu miasta zarabiają zbyt mało i dała im podwyżki. Jak pan zareagował na wynik głosowania?
Byłem zaskoczony. Tym bardziej, że pojawiały się głosy, że w ostatnim czasie w urzędzie w ogóle nie było podwyżek, co jest, delikatnie mówiąc, nieprawdą. W ciągu ostatnich dziesięciu lat narastająca inflacja w Polsce wyniosła 24,9 procent. W tym samym okresie wzrost wynagrodzeń wśród pracowników samorządu w Świeciu wyniósł 49 procent. Co roku podnosiliśmy więc pensje o około 100 procent ponad poziom inflacji.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknie
Radni przeznaczyli na wzrost wynagrodzeń 700 tys. zł. Razem z 350 tys., które były już zaplanowane, daje to ponad milion złotych. Średnio po około 500 zł na urzędnika. To dużo dla przeciętnego zjadacza chleba, ale co to jest przy 170-milionowym budżecie Świecia? Nie przesadza pan z tą oszczędnością?
Podam panu przykład. Radni, którzy wnioskowali o podwyżki, chcieli je najpierw sfinansować z opłaty adiacenckiej, dotyczącej właścicieli lub użytkowników nieruchomości, których wartość wzrosła. Kiedy okazało się to niemożliwe, na tej samej sesji w ciągu kilkunastu sekund, zmienili zdanie i radny Tarach zaproponował, żeby odebrać część pieniędzy przeznaczonych na remont mieszkań komunalnych. Ot tak po prostu. Jak nie stąd, to stamtąd. Byle osiągnąć swój cel. Do tego jeszcze radny Szamocki dorzucił wniosek, żeby zabrać z tej samej puli ponad 90 tys. zł na to, aby wynająć przez miesiąc syntetyczne lodowisko. I tak z 1,5 mln zł na remont mieszkań komunalnych dla najuboższych, zostało 700 tys. Co ciekawe, za odebraniem pieniędzy głosowali często ci sami radni, którzy w komisjach uznali, że przeznaczenie 1,5 mln zł na remonty mieszkań jest zasadne. Nie rozumiem tego. Można mieć duży budżet i roztrwonić go na nieprzemyślane, za to popularne przedsięwzięcia. Takie pokusy zawsze pojawiają się przed wyborami samorządowymi.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknie
Sugeruje pan, że to początek kampanii wyborczej?
Oczywiście. Pierwszy krok w postaci wysokich podwyżek dla pracowników urzędu, już zrobiono. Wynajęcie za około 100 tys. zł miesięcznie syntetycznego lodowiska też wpisuje się w ten styl działania. Wcześniej radny Szamocki chciał sfinansować wynajem lodowiska ze środków zaplanowanych na ekologiczne źródła energii. Od kilkunastu lat finansujemy m.in. wymianę starych pieców, aby zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza w Świeciu, bo wszyscy chyba wiemy, jakie konsekwencje może to mieć dla naszego zdrowia. Tymczasem okazuje się, że dla niektórych ważniejsze jest lodowisko. Dla mnie to dość dziwne postawienie priorytetów.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknie
A nie sądzi pan, że gdyby niektórym radnym zależało tylko na zdobyciu przedwyborczego poklasku, to forsowaliby wysokie podwyżki pensji dla wszystkich pracowników samorządu? Wtedy mieliby poparcie nie 100 pracowników urzędu miasta, ale 600 osób zatrudnionych w opiece społecznej, oświacie, kulturze, spółkach komunalnych.
Taka podwyżka kosztowałaby już nie 700 tys. więcej, ale grubo ponad 4 mln zł i rozsadziłaby budżet. Radni nie mogą powiększać deficytu, musieliby więc przesunąć pieniądze z innych działów. Nie wiem czy odebranie ich na przykład szkołom czy ograniczenie inwestycji w remonty i budowę dróg przysporzyłoby im popularności wśród ogółu mieszkańców.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknie