REKLAMA
Kolizja z dzikim zwierzęciem, przy wykupionej tylko polisie OC, nie daje wielkich szans na odszkodowanie za zniszczony pojazd, zwłaszcza, jeśli działo się to w obrębie obowiązywania znaku ostrzegawczego. W najlepszej sytuacji są posiadacze polis AC, ale pod warunkiem, że obejmuje ona także zderzenia ze zwierzęciem.
- Jechałem samochodem z Osia w kierunku Świecia. Zaczynało robić się ciemno. Nagle na szosę wbiegła sarna. To był moment. Zacząłem hamować, ale było już za późno – relacjonuje nasz Czytelnik. - Uderzyłem w tylną część ciała zwierzęcia. Utykająca sarna pokuśtykała do lasu. Ja zostałem z rozbitym reflektorem i powgniatanym przodem.
REKLAMA
Ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania z polisy OC. Czytelnik nie miał autocasco, więc musiał naprawić auto z własnej kieszeni.
- Wizyta u blacharza i lakiernika oraz kupno reflektora kosztowały mnie 2 tys. zł – kwituje z kwaśną miną. – Mam jednak naukę na przyszłość. Teraz jeżdżę przez tereny leśne dużo wolniej.
Inny przypadek z policyjnych komunikatów. We wrześniu w Kurzejewie (gmina Warlubie) przed motocykl prowadzony przez 57-letniego mężczyznę, wybiegło na drogę zwierzę. Kierowca, chcąc je ominąć, stracił panowanie nad pojazdem i przewrócił się. Trafił do szpitala.
REKLAMA
W październiku z „dziczyzną” zderzyła się karetka na drodze między Lnianem a Mszanem. Było już ciemno. Samochód został uszkodzony. Nie wiadomo, co ze zwierzęciem, ale nikomu z ekipy ambulansu nic się nie stało. Podstawiono drugą karetkę, która pojechała do chorego.
W powiecie świeckim nie brakuje lasów, łatwo więc o „bliskie spotkanie” z sarną, jeleniem czy dzikiem. Tym bardziej, że wielu kierowców nie wykazuje się specjalną wyobraźnią. Pędzą drogami prowadzącymi przez lasy, mimo znaków ostrzegawczych. Nie biorą pod uwagę, że w każdej chwili może wybiec dzikie zwierzę. Efekt zderzenia może być przykry dla obydwu stron.
REKLAMA
- Do połowy października policja odnotowała w naszym powiecie już ponad 100 kolizji i wypadków z udziałem zwierząt – informuje podkom. Joanna Tarkowska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
Co zrobić gdy zderzycie się z dzikim zwierzęciem? Przede wszystkim zabezpieczyć miejsce zdarzenia. Jeśli to możliwe, zjechać na pobocze, włączyć światła awaryjne i ustawić trójkąt ostrzegawczy.
Koniecznie wezwijcie policję, nawet jeśli nikt nie ucierpiał, a szkody materialne nie są duże. Funkcjonariusze sporządzą dokumentację, która przyda nam się w firmie ubezpieczeniowej. Wezwie też odpowiednie służby, które zabiorą rannego czy martwego czworonoga.
REKLAMA
A co, jeśli w zderzeniu biorą udział zwierzęta gospodarcze? Wtedy po odszkodowanie udajemy się bezpośrednio do właściciela zwierzęcia, króre biegało samopas czy było upalowane zbyt blisko drogi i weszło na nią. Pocieszające w tym wszystkim jest to, że za nieumyślne potrącenie zwierzęcia policjant nie wręczy nam mandatu.
tak, wytnijcie jeszcze drzewa
tak, wytnijcie jeszcze drzewa, poprawcie asfalt, poszerzenie drogi…żeby ci którzy szybko jeżdżą mogli jeszcze szybciej. ograniczenia są niewazne. A gdy przyjdzie co do czego, to bedzie wielka tragedia strata żal i lament, bo nie dość ze np tereny leśne i zwierze wyskoczy, to jeszcze zamiast 60km/h miał 120 Albo i wiecej!
A co jesli znaku nie było?
A co jesli znaku nie było? Mialem takie zdarzenie była policja. Obdzwonilem całą polskę i nikt jak twierdził. Nie jest odpowiedzialny za to zwierze. Na koniec okazało się że drogą zarządza świecki urząd. No i co z tego jak pani z którą rozmawiałem na starcie w hamski sposób powiedziała że mam dać sobie spokój bo i tak mi nic nie zapłacą. Na tym ta historia się zakończyła. Dodam jeszcze że całe pobocze zarośnięte i nie było szans na jaką kolwiek reakcje a to oni są odpowiedzialni za stan drogi. Powiedzieli mi jeszcze że moge sobie z notatką policyjną zdjęciami itd złożyć wniosek a oni i tak to zignorują. Kolego z poprzedniego komentarza zastanów sie co piszesz bo tetaz każdy i wszystko musi być ubezpieczone ale leśnicy którzy biorą kase za mięso już nie muszą zwierza ubezpieczać. Chory kraj
aż dziwne że ci co mieszkają
aż dziwne że ci co mieszkają w okolicach lasu lub ogólnie Borów Tucholskich itp nie wykupią sobie takiego ubezpieczenia od zderzenia ze zwierzęciem.. tym bardziej jeżeli ma się dobry samochód
Komentator „NIE” nie ma tak
Komentator „NIE” nie ma tak do końca racji mojej żonie wyskoczyła sarna a jechała nawet nie 50 na godzine, hamowała ale i tak sarna uderzyła w błotnik i upadła a leżąc jeszcze uszkodziła drzwi chcąc się podnieśc pokopała je i są wgnioty.