Obserwując rynek nieruchomości, można dojść do wniosku, że oszczędności wielu Polaków w ostatnim roku znacząco się skurczyły. I nie chodzi wyłącznie o poziom inflacji i marne oprocentowanie lokat. Po prostu, kto może, ten inwestuje, bo trzymanie pieniędzy w banku z ekonomicznego punktu widzenia jest nieuzasadnione.
- Ponad 80. proc. transakcji realizowanych jest w tej chwili za gotówkę - zauważa Monika Śliwińska, pośrednik w obrocie nieruchomościami, właścicielka Centrum Nieruchomości, które ma swoje biura w Świeciu, Chełmnie i Chojnicach. - Wcześniej taka sytuacja nie miała miejsca. Klienci wychodzą z założenia, że jeśli nie chcą stracić, to muszą zainwestować, a w tej chwili nic nie gwarantuje pewniejszego zysku od nieruchomości. I nawet jeśli za jakiś czas to sie zmieni, to i tak nie odbije się znacząco na wartości mieszkań czy ziemi. Po prostu zaakceptujemy ich nowe ceny.
REKLAMA
Póki co, cenowa bańka nadyma się coraz bardziej i na razie nic nie wskazuje na to, by miała pęknąć. Mieszkania, zwłaszcza te dwupokojowe, znikają na pniu. Coraz trudniej jest też z kupnem działek budowlanych.
- Tych atrakcyjnie położonych z dostępem do mediów, drogi publicznej praktycznie już nie ma w gminie Świecie - mówi Grażyna Krawczyk-Bartniak z Nordhaus Nieruchomości. - Ceny w Sulnowie doszły do poziomu 140-150 zł za m kw. W samym Świeciu jest jeszcze drożej. Rzecz w tym, że ofert jest bardzo niewiele.
Co ciekawe, część właścicieli działek przeznaczonych pod budownictwo, wstrzymało sprzedaż w oczekiwaniu na jeszcze wyższe zyski.
- Sytuacja może się zmienić, gdy znajdą się rolnicy, którzy zaczną dzielić swoje pola na działki budowlane. Problem w tym, że nie będą one miały infrastruktury. Przynajmniej na początku. Tak więc będzie to oferta dla tych, którzy chcą ulokować kapitał lub też osób, które zdecydują się na budowę za kilka, może kilkanaście lat - prognozuje Grażyna Krawczyk-Bartniak.
REKLAMA
Znacznie szybszym i tańszym rozwiązaniem będzie kupno mieszkania. Obecnie w Świeciu transakcje na rynku wtórnym zawierane są przy średniej cenie około 5 tys. zł za m kw. Nie należy tego mylić z ceną ofertową widoczną w ogłoszeniach, bo tam większość cen oscyluje wokół 6 tys. zł. Kiedy jednak sprzedający znajdzie klienta poważnie zainteresowanego kupnem, zwykle woli spuścić z ceny kilkaset złotych na metrze niż czekać miesiącami na takiego, który zapłaci tyle, ile widnieje w ogłoszeniu.
Cena zależy od standardu wykończenia, lokalizacji i wieku budynku. Te na czwartym piętrze są też wyraźnie tańsze od lokali na niższych kondygnacjach. Łatwiej też sprzedać mieszkanie, które nie wymaga poważnego remontu. Nawet wtedy, gdy jego cena jest relatywnie wysoka. Dlaczego?
- Przy obecnym wzroście cen materiałów budowlanych i problemach ze znalezieniem solidnej ekipy remontowej, klienci unikają jak tylko mogą większych remontów - podkreśla Monika Śliwińska. - Wolą zapłacić więcej i ograniczyć się tylko do odświeżenia ścian.
REKLAMA
Chyba, że ktoś kupuje nowe mieszkanie, wtedy nie sposób uniknąć prac wykończeniowych, bo oddawane dziś do użytku lokale najczęściej są w stanie deweloperskim, co wiąże się z koniecznością jeszcze sporych nakładów. W tym przypadku cena w Świeciu za 1 m kw. oscyluje w granicach 5,6 tys. zł.
Co ciekawe, przybywa takich, którzy w ostatnim czasie kupili nawet dwa nowe mieszkania i rozglądają się za kolejnymi. Lokale te nabywane są pod wynajem lub jako swego rodzaju, dobrze oprocentowana książeczka oszczędnościowa. Nabywca trzyma je puste, wierząc, że za dwa, trzy lata odsprzeda je z przyzwoitym zyskiem.
Analizując rynek mieszkaniowy w Świeciu i okolicach, warto spojrzeć na sytuację w sąsiednim Chełmnie, gdzie ceny są równie wysokie, a często wyższe niż u nas.
- Niedawno padł rekord. Sprzedałam mieszkanie w Chełmnie, gdzie cena za 1 metr wyniosła 7,2 tys. zł - przyznaje właścicielka Centrum Nieruchomości.
REKLAMA
Z czego to wynika? Wcale nie z nagłego wzrostu zamożności mieszkańców. To efekt tego, że Chełmnie nie ma rynku nowych mieszkań. Od wieli lat nie wybudowano tam żadnego nowego bloku. To właśnie ten fakt przesądza o wartości nieruchomości w tym mieście. Działa najprostszy mechanizm popytu i podaży.
Niejako odrębny obszar stanowi rynek domów jednorodzinnych. Z oczywistych względów ogłoszeń o ich sprzedaży jest znacznie mniej. Nieco trudniej jest też znaleźć klientów na nieruchomości warte więcej niż 600 tys. zł. Nie oznacza to jednak zastoju. Prędzej czy później każdemu udaje się znaleźć nabywcę.
Trzeba też wspomnieć o tych, którym przyszło w tych trudnych czasach budować lub wykańczać dom. Zdaniem Grażyny Krawczyk-Bartniak już za jakiś czas możemy być świadkami kłopotów wielu osób, których domy obarczone są hipoteką. Dlaczego?
REKLAMA
- Kosztorysy sporządzone rok temu są dziś kompletnie nieaktualne - zauważa. - Ogromny wzrost cen materiałów, a także robocizny sprawiają, że wielu będzie miało poważny problem z rozliczeniem kolejnych transz kredytu.
Jeżeli nie będą mieli oszczędności i budowa będzie realizowana wyłącznie za pieniądze pochodzące z kredytu, nie zrealizują planów.
- Po prostu zabraknie im pieniędzy. I to sporo. To z kolei może być podstawą do wstrzymania wypłaty przez bank kolejnej transzy zaciągniętego kredytu. Dziś trudno precyzyjnie określić jak duża jest skala problemu, ale z pewnością za jakiś czas usłyszymy o tym - przewiduje Grażyna Krawczyk-Bartniak z Nordhaus Nieruchomości.