Małżeństwo z Mysłowic na Śląsku, 34-letnia Gizela i 35-letni Łukasz W. postanowili wykorzystać długi weekend. Dzień przed Bożym Ciałem wyjechali w nocy na kilkudniowy wypoczynek nad Bałtykiem. Zamierzali tam dotrzeć rano. Towarzyszyły im dwie córeczki w wieku 13 i 8 lat.
W środę 10 czerwca około godz. 6.00 rano na autostradzie A1 w okolicy Warlubia prowadzony przez Łukasza W. renault megane na prostym docinku drogi uderzył z dużą siłą w tył ciężarowego dafa (pisaliśmy o tym tutaj).
REKLAMA
Mimo prowadzonej na miejscu reanimacji, 34-letnia Gizela W. zmarła. Pozostali członkowie rodziny trafili do szpitala.
- Mężczyzna tłumaczył policjantom, że prawdopodobnie zasnął na krótką chwilę. To był tylko moment, ale wystarczył, aby kierowca stracił panowanie nad pojazdem i doszło do nieszczęścia. Rozpoczęliśmy śledztwo, które pozwoli wyjaśnić wszystkie okoliczności i szczegóły wypadku - wyjaśnia Janusz Borucki, prokurator rejonowy w Świeciu.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
REKLAMA
I właśnie dlatego lepiej
I właśnie dlatego lepiej przespać się przed wyjazdem i nie wyjeżdżać o północy tylko o 4 – 5 nad ranem.
Osobiście raz też tak wyjechałem o 21 szej to nad ranem oczy same się zamykały nie pomagały nawet krótkie postoje na kawę. I od tego czasu nie ryzykuje!!!.
Nie chciałabym żyć z myślą,
Nie chciałabym żyć z myślą, że zabiłam męża lub żonę. Współczuję mu i dzieciom…