Jak podaje dziennik "Rzeczpospolita", w ostatniej dekadzie z polskich targowisk wyparowało blisko 57 tys. przedsiębiorców, co stanowi ubytek rzędu 41 proc. Pod koniec lipca 2021 r. na polskich targowiskach i bazarach pracowało 80,4 tys. handlowców, podczas gdy jeszcze w 2009 r. było ich 137 tys. Najszybciej kurczy się rynek obuwia i odzieży.
Targowisko na osiedlu Marianki dziś bez trudu mieści wszystkich, którzy prowadzą sprzedaż obwoźną. Nawet w zwykle tłoczne piątki i soboty. Starsi mieszkańcy doskonale pamiętają jednak czasy, gdy brak miejsca do ustawienia choćby niewielkiego stolika, bywał powodem kłótni.
Na 76 stanowisk wyznaczonych na miejskim targowisku dzierżawionych jest 60. To ci, którzy handlują regularnie i chcą mieć pewność, że klienci zawsze znajdą ich w tym samym miejscu. Mowa o 45 drobnych przedsiębiorcach. Część z nich dzierżawi więcej niż jedno stanowisko.
- Na przestrzeni ostatnich kilku lat nie obserwujemy wyraźnego spadu liczby sprzedających na naszym targowisku - mówi Monika Budzowska, kierownik Wydział Gospodarki, Rozwoju i Współpracy Zagranicznej Urzędu Miejskiego w Świeciu.
Na razie nie wiadomo, jak długo Świecie będzie się opierać zjawisku, które jest widoczne w innych miastach. Niewątpliwie jednak ta forma handlu, zwłaszcza w przypadku odzieży, jest coraz mniej dochodowa.
Handlujący, którzy byli gotowi podzielić się refleksjami na temat swojej pracy, prosili by nie podawać ich nazwisk.
- Z roku na rok obroty spadają przynajmniej o kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt procent - podkreśla pani Barbara (imię zmienione), która na targowisku pracuje od 15 lat i doskonale pamięta okres, gdy miejsce to było popularnym miejscem zakupów. - Stali klienci powoli umierają, a ich miejsca nie zajmują nowi, młodzi.
REKLAMA
Ci ostatni, celujący w tanią odzież, coraz częściej wolą kupować ją w sklepach typu Pepco i KiK gdzie np. można skorzystać z wygodnej przymierzalni. Poza tym na korzyść tych ostatnich przemawia zauważalny wzrost jakości tkanin, z których wykonane są ubrania.
Polska jest krajem, w którym ogromną popularnością cieszy się odzież używana. Popularne lumpeksy odwiedzają często osoby dobrze sytuowane, poszukujące markowej, oryginalnej odzieży. Nierzadko można ją kupić za ułamek jej ceny sklepowej.
I właśnie tę niszę próbuje wykorzystać pani Anna, która przygodę z handlem na targowisku rozpoczęła stosunkowo niedawno.
REKLAMA
- Oferuję bardzo dobre gatunkowo sukienki, które kosztują 20 zł i bluzki za 10 zł - wylicza. - To żadne pieniądze. Mój zysk jest też niewielki, ale nadrabiam to wielkością sprzedaży. Myślę, że na tego typu odzież zawsze będą chętni.
W ocenie specjalistów targowiska mają największe szanse na utrzymanie czy nawet zdobycie nowych klientów w przypadku produktów świeżych, jak owoce, warzywa czy pieczywo.
Pod jednym warunkiem - muszą one pochodzić z małych upraw lub w przypadku pieczywa z piekarni, a nie np. z giełd i hurtowni. Najlepszym dowodem na potwierdzenie tej tezy są niewielkie sklepy osiedlowe oferujące tego typu asortyment. W niektórych z nich trzeba pojawić się rano, żeby kupić ulubiony ser czy kiełbasę.
Kupujecie na targowiskach? A może jednak wolicie robić zakupy w sklepach? Czym kierujecie się przy swoim wyborze? Czekamy na Wasze komentarze.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA