Kwota ta wystarczy na wysterylizowanie 200 kotek w gminie. O zabezpieczenie pieniędzy na ten cel zabiegało schronisko dla zwierząt w Sulnówku. Akcja ma objąć przede wszystkim tereny wiejskie i dotyczy wyłącznie kotek żyjących na dworze, rozmnażających się w całkowicie niekontrolowany sposób.
Od początku roku zabiegowi poddano 27 zwierząt i jak przewiduje Roksana Wiśniewska-Rybus, koordynująca akcję, do końca roku z pewnością pula zostanie wyczerpana. Jeden zabieg kosztuje 100 zł.
- Nasze działania spotkały się z bardzo dużym zainteresowaniem - podkreśla wolontariuszka schroniska. - Sadzę, że w najbliższych tygodniach do weterynarza, który przeprowadza zabiegi, trafi kolejnych kilkadziesiąt kotek.
Akcja dotyczy kotów wolno żyjących na wsi, śpiących w stodołach czy oborach. Niektórzy próbują jednak wykorzystać projekt do sterylizacji zupełnie innych kotów - domowych pupili.
Procedura jest taka, że każdy, kto chce skorzystać z oferty musi zgłosić się do Roksany Wiśniewskiej-Rybus, najlepiej dzwoniąc pod numer 502 280 826.
- Potem ustalamy, w jakim gabinecie i o której godzinie właściciel wraz ze zwierzęciem lub zwierzętami mają się pojawić – wyjaśnia. - Staram się weryfikować zgłoszenia, bo pojawiają się osoby spoza gminy Świecie oraz takie, które chcą dokonać zabiegu na koszt gminy u kota, który w żaden sposób do tego się nie kwalifikuje. Bez trudu można odróżnić dobrze utrzymanego pieszczocha, ulubieńca rodziny, od schorowanej kotki żyjącej cały rok na dworze - podkreśla.
REKLAMAOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Celem akcji jest zarówno zmniejszenie populacji kotów, jak i poprawa ich kondycji. Kotki rodzące dwa razy w roku zazwyczaj są niedożywione i schorowane. Małe kocięta od początku skazane są na trudne życie. Zmagają się z chorobami i agresywnymi psami. Wiele z nich ginie pod kołami ciągników lub samochodów.
Jak podkreśla Roksana Wiśniewska-Rybus, nie ma obaw, że spadek liczebności kotów przyniesie wzrost liczby myszy i szczurów. Podobne akcje prowadzone w Niemczech i krajach skandynawskich dowodzą, że nie ma takiego zagrożenia.
- Możemy natomiast przyczynić się do tego, że uchronimy wiele cennych gatunków ptaków, które masowo są zagryzane przez koty, którym w sumie jest obojętne czy upolują mysz, czy wróbla - zaznacza.
a.bartniak@extraswiecie.pl
Komentarze (0)