Przewidywania wójta Pruszcza okazały się dość trafne. Walki o to, kto wybuduje najkosztowniejszy obiekt sportowy w gminie, nie było. W konkursie ofert wzięła udział tylko jedna firma. Zażądała 10,7 mln zł.
Tymczasem zakładano, że na ten cel wystarczy 8 mln zł. Dziś już wiadomo, że to za mało.
- Maksymalną kwotą, jaką jesteśmy w stanie zapłacić jest 10 mln zł - mówi Dariusz Wądołowski, wójt gminy Pruszcz. - Firma z Grudziądza chce jednak więcej o 700 tys. Spróbuję wynegocjować lepszą cenę. Jeśli to się uda, będziemy mieli pewnego wykonawcę, który ma odpowiednie doświadczenie w realizacji tego typu inwestycji. Jeśli nie, będziemy musieli ogłosić kolejny przetarg, co oczywiście opóźni rozpoczęcie budowy.
Co gorsza, nie ma żadnej gwarancji na to, że nowy przetarg przyniesie lepszy wynik, czyli, że pojawią się tańsze oferty. Może nie być ich… wcale. Wójt nie ukrywa, że ma takie obawy. Dobra koniunktura w branży budowlanej, jaka panuje od blisko roku, sprawiła, że firmy żądają coraz większych sum.
Według założeń, obiekt o powierzchni 3 tys. m kw. będzie miał boisko o wymiarach 24 x 46 m do piłki ręcznej i koszykówki oraz do tenisa, siatkówki i badmintona. Trybuny mają pomieścić 200 widzów. Zaplanowano też pomieszczenia z przeznaczeniem na zajęcia gimnastyki korekcyjnej, siłownię oraz salę fitness. Z czasem ma się tam również przenieść dom kultury.
a.bartniak@extraswiecie.pl