Przez cały dzień będziemy czekać na mikołajkowe prezenty. Zbieramy pokarm, przysmaki, puszki, koce, kołdry, zabawki, miski. Stwórzmy razem wielkie, mikołajkowe paki i sprawmy, aby ogony zwierzaków merdały z radości – zachęca Ariel Stawski, kierownik Parku Wodnego.
Życie to nie bajka. Wiedzą o tym psy trafiające do schroniska w Sulnówku.
Fart z głodu próbował jeść kamienie. Mice, wyrzuconej przez właściciela, TIR zmiażdżył łapę i zdarł z niej skórę. W ranie Rico rozwijały się larwy… I kiedy zdaje się, że nie ma szans, zdarzają się… cuda.
Fart trafił do Sulnówka z gospodarstwa w Dzikach. Był skrajnie wychudzony. Pchły zjadały go żywcem. Nie szczekał. Miał starte zęby, prawdopodobnie od kamieni, które próbował jeść.
To nie był bezpański pies, miał swojego właściciela. Szczęście w nieszczęściu, że Fart sam jadł i chodził. Wolontariusze ze schroniska w Sulnówku zorganizowali zbiórkę specjalistycznego jedzenia. Dzięki niej pies przybierał na wadze nawet pół kilograma dziennie. Z czasem trafił do nowego domu. Były właściciel stanął przed sądem.
Kolejny pies przyjechał do schroniska z Gruczna. Mika, w typie owczarka niemieckiego długowłosego, leżała przy drodze. W polu kukurydzy. Godzinę wcześniej były właściciel (niestety nieznany) wyrzucił ją z samochodu. Suczka błąkała się przy drodze i potrącił ją TIR. Lewa tylna łapa zmiażdżona w stawie skokowym, śródstopie odarte ze skóry.
Zaopiekowało się nią małżeństwo z Dobrcza. W klinice w Bydgoszczy przeszła amputację łapy.
Rico, pies w typie boksera, został znaleziony w Drozdowie, w przydrożnym rowie. Staruszek miał dużą ranę tylnej łapy, w której rozwijały się już larwy. Nie chodził. Nie jadł. Nie pił. Był odwodniony. Ciężko oddychał. Musiał leżeć na poboczu około trzech dni. W tym czasie na pewno wielu ludzi, przejeżdżając obok, zauważyło go. Ciężko przeoczyć psa tej wielkości.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknie
Czworonóg w takim stanie w punkcie w Sulnówku nie ma żadnych szans na przeżycie. Dostał antybiotyki, weterynarz opatrzył mu ranę na udzie. I tyle. Rico leżał i czekał na śmierć.
Wolontariusze powiadomili fundację SOS Bokserom w Bydgoszczy. Przyjechali od razu. Przewieźli go do kliniki w Bydgoszczy. Tam został przebadany i nawodniony. Chirurg zajął się raną na udzie. Po kilku godzinach pies wstał i przeszedł kilka metrów. To był znak, że można go przewieźć dalej - do Warszawy, do całodobowej kliniki fundacji, pod opiekę specjalistów. Do zbiórki pieniędzy na jego leczenie przyłączył się Andrzej Gołota, który podarował na licytację koszulkę z autografem.
W tekście wykorzystano fragmenty artykułu Tomasza Karpińskiego, który ukazał się w miesięczniku „Teraz Świecie”.
Osoby, które chciałyby zgłosić przypadki złego traktowania zwierząt lub zaopiekować się jednym z czworonogów, przebywających w punkcie w Sulnówku, mogą kontaktować się ze Strażą Miejską w Świeciu przy ul. Wojska Polskiego 124 (budynek urzędu miejskiego) osobiście lub telefonicznie pod nr 52 33 10 950 (czynny całą dobę oprócz niedzieli).
redakcja@extraswiecie.pl
Od zwierząt jesteśmy gorsi.
Od zwierząt jesteśmy gorsi.