REKLAMA
Podobne lodówki z powodzeniem funkcjonują w wielu polskich miastach. Na pomysł przeszczepienia tej idei na grunt świecki wpadł jeden z asystentów rodziny. Lodówkę, kupioną dzięki wsparciu firmy Mondi, ustawiono w połowie sierpnia przed budynkiem Ośrodka Pomocy Społecznej przy ul. Hallera 11. Aby chronić ją przed deszczem, zamontowano niewielki daszek.
Zasady działania tej formy pomocowej są proste. Każdy, kto ma nadwyżkę jedzenia może je przynieść i zostawić w lodówce. Oczywiście nie mogą to być produkty przeterminowane. Potrzebujący zabierają jedzenie. W zasadzie nie ma żadnej kontroli, aby nikogo nie kłopotać. Mimo to, żywność znikała głównie w godzinach wieczornych.
REKLAMA
- Wielu wolało po prostu nie narażać się na to, że zostaną przez kogoś zauważeni - mówi Maciej Chareński z OPS. - Oczywiście nie ma żadnego powodu do wstydu, ale mimo to dla większości jest dość krępujące korzystanie z takiej pomocy.
Z każdym kolejnym tygodniem system ten działał coraz lepiej. Aż do momentu, gdy lodówka „znikła”. To znaczy przestawiono ją do przedsionka budynku OPS. Wielu spośród tych, którzy wcześniej przynosili jedzenie zapewne uznało, że eksperyment nie wypalił. Efekt był taki, że do lodówki zaczęło trafiać znacznie mniej artykułów spożywczych. W miniony piątek była pusta.
REKLAMA
W jakim celu zmieniono jej usytuowanie?
- Niestety przesądziły o tym względy praktyczne - mówi Maciej Chareński. - Zadaszenie zbyt słabo chroniło przed silnym, zacinającym deszczem. Istniało ryzyko, że sprzęt ulegnie uszkodzeniu.
Jest jeszcze jedno ograniczenie, o którym należy pamiętać. Przedsionek, gdzie znajduje się lodówka, jest otwarty od poniedziałku do piątku w godz. 7.00-20.00.