REKLAMA
Seria pożarów w Milewie (gmina Nowe) zaczęła się 30 lipca od tego, że ktoś podpalił szopy gospodarcze. Mieszkańcy trzymali w nich opał, rowery, narzędzia. Straty wyniosły 10 tys. zł.
Początkowo strażacy podejrzewali, że to efekt przypadkowego zaprószenia ognia. Wobec tego, co stało się w ciągu następnych kilku dni, nie jest to już jednak takie pewne.
Wieczorem 1 sierpnia, również w Milewie, strażacy gasili stodołę ze słomą i ziarnem w byłym PGR. Uznano, że było to podpalenie. Dogaszanie zawalonego dachu, drewnianego stropu i resztek słomy trwało jeszcze następnego dnia. Część budynku udało się ocalić. Najwidoczniej nie dawało to spokoju podpalaczowi.
REKLAMA
W środę 5 sierpnia w stodole, a właściwie, w tym, co z niej jeszcze zostało, znowu pojawił się ogień.
- Zauważyli go mieszkańcy i zdołali go ugasić własnymi siłami. Wkrótce potem jednak znowu zauważono, że stodoła płonie – relacjonuje młodszy ogniomistrz Michał Goliński z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Świeciu.
O godz. 18.20 wezwano straż pożarną. Ogień nie zdążył się rozprzestrzenić, więc dość szybko uporali się z zagrożeniem. Ledwie wrócili do swoich jednostek, dostali kolejne wezwanie. Znowu do Milewa, gdzie tuż przed godz. 20.00 wybuchł następny pożar.
REKLAMA
- Tym razem paliła się chlewnia, znajdująca się na terenie tego samego PGR i należąca do tego samego właściciela, co stodoła, która płonęła wcześniej. Wewnątrz chlewni nie było zwierząt, jedynie słoma na poddaszu – wyjaśnia Michał Goliński.
Kiedy strażacy przyjechali na miejsce, ogień szalał już na całym dachu chlewni, pokrytym eternitem. Dziesięć zastępów straży pożarnej walczyło z ogniem przez blisko 3,5 godziny. Budynek spłonął niemal całkowicie. Zostały tylko resztki murów. Na miejscu zostały dwie jednostki OSP z Nowego, które do godz. 6.40 dogaszały miejsca, gdzie dochodziło do wznowienia ognia.
REKLAMA
- Niestety, ale wszystko wskazuje na to, że mamy w Milewie do czynienia z podpalaczem. Chlewnia, podobnie jak wcześniej parę razy stodoła, również została celowo podpalona – mówi Michał Goliński.
Właściciel chlewni oszacował wstępnie straty na 100 tys. zł. Na tyle samo wycenił zniszczenia w stodole podczas pożaru z 1 sierpnia.
REKLAMA
- Teraz płoną budynki w byłym PGR, a niedługo zaczną palić się nasze domy i gospodarstwa. Jesteśmy przerażeni. Trzeba jak najszybciej złapać łobuza, zanim narobi jeszcze większych szkód, albo ktoś zginie w pożarze - piszą do nas poruszeni mieszkańcy Milewa.
Do sprawy wrócimy.
Poniżej nagrania pożaru z 5 sierpnia przesłane przez naszą Czytelniczkę.
Jeb…y piroman… nudzi mu
Jeb…y piroman… nudzi mu się widocznie… kuzwa wiśnie zrywać jak ci się nudzi durniu…
Zlapac i na pal nabic.
Zlapac i na pal nabic.
Spalić k..rwe żywcem dowody
Spalić k..rwe żywcem dowody przecież spłoną
Iskierka na bank
Iskierka na bank
Ludzie, we wsi grasuje wampir
Ludzie, we wsi grasuje wampir !!!
Ja obstawiam że to nie żaden
Ja obstawiam że to nie żaden podpalacz tylko właściciel próbował się pozbyć problemu i zarobić z ubezpieczenia, od dawna każdy wie że nikt tych budynków nie chciał kupić, wszystko stoi i niszczeje, w obecnej sytuacji z pandemią tym bardziej, ludzie kombinuja jak wyciągnąć pieniądze