Od poniedziałku strajkują szkoły, w których za taką formą protestu opowiedzieli się nauczyciele biorący udział w referendum przygotowanym przez Związek Nauczycielstwa Polskiego.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Za strajkiem byli też ci, którzy głosowali w identycznym sondażu przeprowadzonym pod szyldem NSZZ Solidarność. Rzecz w tym, że ten związek zawodowy porozumiał się z rządem. W myśl podpisanej ugody, związkowcy z Solidarności stracili prawo do aktywnego wsparcia nauczycieli z ZNP.
Rozlała się wielka fala goryczy. Na to, jak „wyjść z twarzą” z tej sytuacji, wpadli nauczyciele ze Szkoły Podstawowej nr 8 w Świeciu, którzy od wtorku zaczęli masowo dostarczać zwolnienia lekarskie. W tej chwili pozostała tylko garstka pedagogów.
- Zarzucają nam, że jesteśmy łamistrajkami, ale ktoś musi przeprowadzić te egzaminy - mówi jedna z nauczycielek, prosząc aby nie podawać jej nazwiska. - W pełni solidaryzuję się ze strajkującymi, ale też mam dzieci i nie widzę powodów, dla którego miałyby płacić za spór dorosłych.
REKLAMA
Wbrew ustaleniom na szczeblu centralnym, międzyzakładowa komisja pracowników oświaty i wychowania NZSS Solidarność podjęła decyzję o przystąpieniu do strajku.
- Ta decyzja jest odpowiedzią na głęboką potrzebę nauczycieli - podkreśla Ewa Stepnowska, przewodnicząca nauczycielskiej Solidarności w Świeciu. - Podobnie jak związkowcy z ZNP od początku byliśmy za strajkiem. Uniemożliwiono nam go jednak. Solidaryzujemy się z innymi nauczycielami, stąd taka uchwała.
To że do strajku przyłączy się „siódemka” w Świeciu i podstawówka w Przysiersku, jest już pewne. Jeśli nauczyciele SP nr 8 w poniedziałek wrócą do pracy ze zwolnień chorobowych i wezmą udział w głosowaniu, to prawdopodobnie powiększą grono protestujących.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA
