Wina zarządcy ze Świecia jest niezaprzeczalna. Już na pierwszej rozprawie Michał L. przyznał się do stawianych mu zarzutów. Przeciwko niemu przemawiają także zeznania członków wspólnot mieszkaniowych, którymi zarządzał i dokumenty, które potwierdzają machlojki finansowe. Członkowie wspólnot stracili na nich 1,8 mln zł.
REKLAMA
Jak podaje „Gazeta Pomorska”, w czasie mowy końcowej oskarżyciel oraz pełnomocnicy poszkodowanych podkreślali wyjątkowy cynizm Michała L. Okradł nawet wspólnotę, w której mieszkała jego matka. Gdy sprawa stała się głośna, zawstydzona kobieta musiała zmienić miejsce zamieszkania.
Na co szły pieniądze, które zarządca wydawał lekką ręką? Z prześwietlonych rachunków bankowych wynika, że m.in. na wypoczynek w hotelu Gołębiewski, rodzinne wakacje za granicą, urządzenie mieszkania, potrafił też wydać po kilkaset złotych w sklepie internetowym z akcesoriami dla psów.
REKLAMA
Oskarżony zaprzeczał jednak luksusowemu życiu.
- W ciągu 10 lat byłem tylko 30 dni za granicą - bronił się. - Kolejne 35 może 40 dni w luksusowych hotelach. Zwykle w weekendy.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Michał L. utopił też duże pieniądze w nietrafionych inwestycjach budowlanych.
Zarządca nie przeprasza poszkodowanych, bo twierdzi, że nie czekają na słowa, a na pieniądze. Tylko, że tych on nie ma...
REKLAMA
Oskarżyciele wnioskowali o karę 7 lat więzienia, 10 lat zakazu prowadzenia takiej działalności i podania do publicznej wiadomości wyroku.
Z kolei obrona Michała L. przekonywała, że wyrok powinien być w zawieszeniu. Głównie ze względu na depresję oskarżonego i konsekwencje swoich czynów, z którymi będzie musiał się zmagać przez całe życie.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA
