O aferze portal Extra Świecie pisał jako pierwszy. Zdaniem prokuratury, przez machinacje finansowe świecianina Michała L., członkowie wielu wspólnot mieszkaniowych, którymi zarządzała jego firma, stracili około 1,8 mln zł.
Przez lata L. obracał pieniędzmi przeznczonymi na remonty bloków i bieżące opłaty, przelewając je bezprawnie na swoje konto. Inwestował je w inne interesy, m.in. w branżę budowlaną, ale nie przynosiły one spodziewanych zysków. Z roku na rok zwiększały się więc zobowiązania 47-letniego obecnie Michała L. wobec wspólnot.
Kiedy członkowie zarządu którejś z nich dopytywali się, co stało się z pieniędzmi wpłacanymi przez lokatorów, słyszeli mgliste, wymijające odpowiedzi, a Michał L. usypiał ich czujność, przelewając z powrotem brakujące środki.
REKLAMA
Skąd brał pieniądze? Z konta innej wspólnoty, które właśnie ogołocił… W ciągu ośmiu lat „oskubał” 24 wspólnoty i setki mieszkańców nie tylko w Świeciu, ale też w Jeżewie, Sulnowie, Czaplach i Sartowicach.
Wpadł w marcu 2018 r., ale nie trafił do aresztu. Przed sądem odpowiadał z wolnej stopy. Przyznał się do winy, ale utrzymywał, że wielkość wyrządzonych przez niego strat była mniejsza.
W lipcu 2019 r. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skazał go na 5 lat pozbawienia wolności oraz naprawienie wyrządzonych szkód.
REKLAMA
Sędzia przyjął inną metodologię obliczania strat, na jakie zarządca naraził wspólnoty. Oszacował je na ponad 2,1 mln zł, a więc o 300 tys. zł więcej niż prokuratura. I z grubsza tyle Michał L. powinien oddać pokrzywdzonym.
Dodatkowo orzeczono wobec niego 5-letni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z finansami i obrotem pieniędzmi.
Jak informowaliśmy w listopadzie, adwokat Michała L. zakwestionowała wysokość wyrządzonej przez niego szkody. Zdaniem mecenas Marii Kąkolewskiej, były to mniejsze kwoty i złożyła odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Mijają kolejne miesiące i nadal nic nie wiadomo.
REKLAMA
Okazuje się, żę Michałowi L. przyszedł w sukurs... koronawirus. Z powodu pandemii sądy, w tym gdański Sąd Apelacyjny, między marcem a majem zawiesiły rozprawy.
- Kiedy je wzowiono, nawarstwiło się wiele zaległych spraw, co znacznie wydłużyło czas oczekiwania. Na razie nie mamy żadnych informacji odnośnie terminu apelacji Michała L. Cały czas czekamy - mówi Janusz Borucki, prokurator rejonowy w Świeciu.