REKLAMA
W Dolnym Młynie (gmina Bukowiec) ich volvo zbliżało się do nadjeżdżającego z naprzeciwka dafa. 52-letni kierowca ciężarówki zbyt mocno zjechał na prawą stronę i zahaczył skrzynią ładunkową o gałąź. Od konstrukcji oderwał się metalowy pręt, który w pędzie poszybował na sąsiedni pas ruchu, wbił się w przednią szybę volvo i trafił Filipa w głowę. Chłopak zginął na miejscu. Jego narzeczonej i córeczce nic się nie stało.
Prokuratura zakończyła właśnie śledztwo w sprawie tego tragicznego wypadku. Janusz Borucki, prokurator rejonowy w Świeciu, przyznaje, ze było to bardzo pechowe zdarzenie, ale nie zwalnia to kierowcy ciężarówki od odpowiedzialności.
REKLAMA
- Śledztwo wykazało, że decyzja kierowcy o zjechaniu z drogi była błędem, który doprowadził do wypadku – powiedział Janusz Borucki w TVN24.
Bydgoszczaninowi Mirosławowi D. grozi do 8 lat więzienia za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Kierowca dafa nie przyznaje się do winy. Przesłuchiwany przez prokuratora utrzymywał, że zjechał na pobocze, aby obydwa samochody mogły się swobodnie wyminąć.
REKLAMA
Biegli stwierdzili, że odcinek w Dolnym Młynie był odpowiednio administrowany przez powiat, który jest zarządcą drogi. Ich zdaniem gałęzie przydrożnych drzew nie utrudniają jazdy, pod warunkiem, że kierowcy nie zjeżdżają zbyt mocno na pobocze.
Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu rozprawy.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl





