Ratuje życie, ale głupota nie zna granic. Koszem w defibrylator. Wcześniej próbowano go ukraść

- Na zdjęciach z monitoringu widać, jak młody mężczyzna rzuca jakimś przedmiotem, prawdopodobnie koszem na śmieci, w wiszący na ścianie defibrylator - mówi Roman Witt, komendant Straży Miejskiej w Świeciu.

Uszkodził tylko obudowę defibrylatora zamontowanego na ścianie sali sportowej Szkoły Podstawowej nr 8. Do czasu wymiany, obudowa została zabezpieczona taśmą. Sprawę przekazano policji.

To już drugi incydent w tym miejscu.

W grudniu 2021 r. pewien 19-latek postanowił ukraść w nocy urządzenie ratujące życie.

Prawdopodobnie nie wiedział, że otwarcie szafki spowoduje wysłanie sygnału do straży miejskiej. Na miejscu szybko pojawili się strażnicy.

W tym czasie złodziej zdążył już się oddalić razem z defibrylatorem. Zauważył go jednak jeden z mieszkańców pobliskiego bloku.

W pościg za chłopakiem ruszył jeden ze strażników. Drugi pojechał samochodem, aby odciąć rabusiowi drogę ucieczki. Złapano go na ul. Gałczyńskiego.

Zachowywał się agresywnie i strażnicy musieli go obezwładnić.

Chwilę później pojawiła się policja, która przeszukała plecak 19-latka. W środku znajdował się wart około 5 tys. zł defibrylator. Mężczyzna był pijany. 

- Na szczęście inne defibrylatory rozlokowane w rożnych punktach miasta nie mają takich przygód - mówi Roman Witt. - Zdarzyło się kilka razy, że ktoś otworzył jeden z nich na Dużym Rynku, ale chyba bardziej z ciekawości, niż po to, aby go zniszczyć.

Defibrylatory AED to medyczne urządzenia do przeprowadzania reanimacji.

Jego użycie jest na tyle proste, że może go obsłużyć nawet nieprzeszkolona osoba.

Całym procesem steruje automat, który wydaje odpowiednie komendy.

Urządzenie samo wykonuje analizę, czy należy dostarczyć impuls elektryczny do nieprawidłowo działającego serca osoby, która straciła przytomność.

a.bartniak@extraswiecie.pl