Mogłoby się wydawać, że niemożność zorganizowania nie tylko wesela, ale nawet podjęcia gości obiadem w restauracji sprawią, że wszyscy, którzy w tym czasie planowali zawarcie związku małżeńskiego, będą przekładać termin. Nic bardziej mylnego.
W kwietniu w świeckim Urzędzie Stanu Cywilnego związek małżeński miało zawrzeć dziewięć par. Na razie tylko cztery zdecydowały się odłożyć tę ceremonię na bliżej nieokreślony termin. Zgodnie z obowiązującymi przepisami w uroczystości może brać udział tylko pięć osób.
REKLAMA
- Jedynymi osobami towarzyszącymi młodożeńcom są świadkowie i oczywiście urzędnik udzielający ślubu. Jest to ustawowe minimum - tłumaczy Katarzyna Michałowska, zastępca kierownika USC w Świeciu. - Chociaż jest to wyjątkowa chwila, na sali nie może znaleźć się nikt więcej.
Niektórym to jednak nie przeszkadza. Zwłaszcza tym, którzy nie planowali żadnego wesela. Ślub miał być tylko przysłowiową kropką nad „i” ich wieloletniego nieformalnego związku. Podobnych oporów nie mają również osoby zamierzające wyjechać za granicę.
REKLAMA
- Pięć na dziewięć par, zapytanych o to czy podtrzymują swoją decyzję w sprawie daty ślubu, powiedziało „tak” - tłumaczy Michałowska. - Nie ma jednak pewności, czy za jakiś czas nie zmienią zdania. Tak naprawdę nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja epidemiologiczna w kraju. Bierzemy pod uwagę to, że ktoś może się wycofać nawet dzień przez wyznaczoną datą.
REKLAMA
Co z tymi, którzy chcą poczekać do lepszych czasów? Przede wszystkim nie wiadomo, kiedy one nadejdą. W trudnej sytuacji są zwłaszcza ci, którzy marzyli o prawdziwym polskim weselu. Znalezienie wolnego lokalu w lipcu, sierpniu czy wrześniu może być wręcz niemożliwe. Podobnie rzecz ma się w przypadku zespołów muzycznych czy dobrych fotografów.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA