Zawiadomiono straż pożarną. Była godz. 21.38. Kiedy strażacy przyjechali na miejsce okazało się, że niedoszły „topielec” ma się dobrze. Miał jedynie problemy z wysławianiem się i jasnym formułowaniem myśli, bo był pijany.
REKLAMA
- Oświadczył, że nic mu nie jest. Ze zgłoszenia, które do nas wpłynęło wynikało, że ktoś jeszcze może przebywać na jednej z wysepek na jeziorze. Strażacy popłynęli tam pontonem. Po drodze spotkali wędkarza na łodzi, który powiedział, że jest tu od dłuższego czasu, ale nie widział i nie słyszał niczego podejrzanego – relacjonuje asp. Marcin Klemański z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Świeciu.
Zgłoszenie okazało się fałszywym alarmem.
- Mamy tu do czynienia z przykładem skrajnej lekkomyślności. W tym czasie mogło przecież dojść do prawdziwego wypadku, przy którym bylibyśmy potrzebni – komentuje Marcin Klemański.