O planowanych zwolnieniach powiadomili nas pracownicy szpitala.
- Po tylu latach pracy lądujemy na bruku! - mówią rozgoryczeni.
Z informacji przekazanych przez pracowników naszej redakcji wynikało, że zwolnienia mają objąć około 40 osób. To by oznaczało wejście w tryb zwolnień grupowych. Dyrekcja twierdzi, że liczba zwolnionych będzie nieco mniejsza.
- Do końca marca wypowiedzenia otrzyma 28 lub 29 pracowników - uściśla Dariusz Rutkowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu. - W tej chwili trwa analiza sytuacji na poszczególnych oddziałach.
Redukcja etatów obejmie takie stanowiska jak opiekun medyczny, sekretarka i terapeuta zajęciowy.
- To dla nas wszystkich bardzo trudny moment, ale sytuacja finansowa szpitala jest fatalna i nikt nie chce tego dostrzec. Począwszy od Narodowego Funduszu Zdrowia poprzez Ministerstwo Zdrowia, a skończywszy na premierze i posłach. Możemy jedynie liczyć na wsparcie samorządu województwa, ale to nie wystarcza. Chociaż minęła już połowa marca, nadal nie podpisaliśmy kontraktu z NFZ, który w żaden sposób nie odpowiada realnym kosztom funkcjonowania szpitala - Dariusz Rutkowski nie ukrywa rozgoryczenia.
W budżecie na ten rok brakuje 6 mln zł. Skąd tak duża dziura finansowa?
Jako pierwsza na finansach szpitala negatywnie odbiła się pandemia. Zarażeni koronawirusem nie mogli przebywać razem ze zdrowymi, więc często zdarzało się tak, że na trzyosobowej sali zajęte było tylko jedno łóżko. W efekcie w 2021 r. hospitalizowano mniej osób niż zakładał to kontrakt z NFZ. Bolesną konsekwencją tej sytuacji była strata 4 mln zł.
Jednak prawdziwy koszmar dla kierownictwa lecznicy zaczął się dopiero w tym roku.
- W ubiegłym roku za energię elektryczną zapłaciliśmy 360 tys. zł - wylicza dyrektor. - W informacji przetargowej na ten rok pada kwota 1,1 mln zł. Masowo zrywane są też umowy na towary i usługi. Ich dostawcy wolą zapłacić kary umowne, niż realizować ustalenia z 2021 r., bo od tego czasu wszystko drastycznie podrożało.
Znacznie wyższych stawek domagają się m.in. pralnia, laboratorium, dostawcy pieczywa, warzyw, owoców.
By dopiąć budżet - biorąc pod uwagę wciąż niepodpisany kontrakt z NFZ - brakuje około 6 mln zł.
- Nie ma możliwości wygospodarowania takiej kwoty obniżając koszty stałe, bo te niemal z miesiąca na miesiąc rosną - podkreśla Dariusz Rutkowski. - Liczyliśmy, że uda nam się coś wynegocjować z NFZ, ale w momencie wybuchu wojny na Ukrainie straciliśmy na to nadzieję. Przed państwem polskim pojawiły się zupełnie nowe problemy i związane z nimi wydatki.
Jak dodaje dyrektor, jedyna szansa na uniknięcie szybkiego bankructwa, to cięcia etatów. Na poniedziałek planowane jest spotkanie dyrekcji z pracownikami. Mają na nim zostać omówione szczegóły planowanych zwolnień i jakie konkretne osoby one obejmą.