W środę o godz. 20.37 Straż Miejska w Świeciu została powiadomiona o otwarciu szafki z defibrylatorem AED znajdującym się na budynku sali sportowej Szkoły Podstawowej nr 8 na Mariankach. Zgodnie z opracowaną procedurą, najbliższy patrol udał się na miejsce, aby skontrolować sytuację i w razie potrzeby udzielić dodatkowej pomocy.
- Wszyscy strażnicy posiadają odpowiednie przeszkolenie medyczne - podkreśla Paweł Knapik, zastępca burmistrza Świecia. - Jadąc do szkoły spodziewali się, że ktoś stracił przytomność i dlatego otwarto szafkę.
REKLAMA
Defibrylatory AED to medyczne urządzenia do przeprowadzania reanimacji. Jego użycie jest bardzo proste. Całym procesem steruje automat, który wydaje odpowiednie komendy.
Gdy jednak strażnicy Piotr Krawczyk i Radosław Kleina zjawili się w miejscu, gdzie zamontowany jest defibrylator, nikogo nie znaleźli. Zauważył ich jednak jeden z mieszkańców pobliskiego bloku, który był świadkiem kradzieży urządzenia i poinformował, że złodziej uciekł w kierunku al. Jana Pawła II.
REKLAMA
W pościg za nim ruszył jeden ze strażników. Drugi pojechał samochodem aby odciąć rabusiowi drogę ucieczki. Młodego mężczyznę złapano na ul. Gałczyńskiego.
- Ponieważ zachowywał się bardzo agresywnie, strażnicy musieli go obezwładnić - podkreśla Paweł Knapik.
Chwilę później pojawiła się policja, która dokonała przeszukania plecaka 19-latka. W jego wnętrzu znajdował się, wart około 5 tys. zł., defibrylator. Mężczyna był pijany.