REKLAMA
Zaczęło się w sobotę 31 października tuż po północy Mątawach, 10 km od Nowego. Palił się stóg słomy długi na 70, szeroki na 10 i wysoki na 4 metry. Pożar objął stóg na długości około 30 m i zagrażał dwóm foliowym tunelom na warzywa.
Podczas gdy 7 zastępów straży starali się nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia, właściciel gospodarstwa przy użyciu sprzętu rolniczego, rozdzielił stóg na dwie części, aby uratować resztę balotów słomy.
Pod koniec tej samej doby, tyle że kilkanaście minut przed północą, płonął kolejny stóg słomy. Tym razem w Trylu, położonym 3 km od Mątaw. Obydwie wsie leżą przy tej samej trasie Nowe-Dragacz, biegnącej wzdłuż Wisły.
REKLAMA
Kiedy na miejsce przyjechały pierwsze z 7 zastępów straży, cały stóg o wymiarach 10x8x5 m był objęty ogniem. Nie udało się nic uratować.
Straż pożarna nie ma wątpliwości, że przyczyną pożarów w Mątawach i Trylu było podpalenie.
- Łączne straty oszacowano na 50 tys. zł. Postępowanie w tej sprawie prowadzi komisariat w Nowem – mówi asp. szt. Agnieszka Żokowska z Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
W minionych dwóch latach do największych pożarów, które były dziełem podpalaczy, dochodziło właśnie w gminie Nowe. Najmłodsi piromani chodzili jeszcze do podstawwówki.
REKLAMA
We wrześniu 2018 r. strażacy kilkanaście razy wyjeżdżali do pożarów lasu w Gajewie, wsi położonej 7 km od Nowego. Już po trzeciej akcji byli niemal pewni, że to umyślne podpalenia.
- Wszystkie miały miejsce w promieniu 200 m od siebie. Początkowo sądziliśmy, że powodem mogą być iskry z pociągów, bo w pobliżu biegnie linia kolejowa. Ale tego było zbyt dużo, aby można było mówić o przypadku – powiedział Extra Świecie Jarosław Steinborn, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowem.
Strażacy spotkali się z policją, leśniczymi i strażą leśną, aby skoordynować działania, które pozwoliłyby ująć podpalacza lub podpalaczy.
REKLAMA
20 września 2018 r. w rejon występowania pożarów wybrał się patrol policji. W pewnym momencie funkcjonariusze zobaczyli łuny ognia nad lasem, a po chwili dwóch chłopców biegnących z tamtego kierunku. Jeden z nich trzymał w ręku zapałki. Kiedy ich zatrzymali, obaj natychmiast przyznali się, że wszystkie pożary w okolicy z ostatnich blisko 3 tygodni, to ich sprawka.
Starszy miał 13 lat, młodszy 11. Obaj byli braćmi i mieszkali kilkaset metrów od miejsc, gdzie podkładali ogień.
Największe straty spowodowali dwaj podpalacze w Milewie. Wywoływali pożar za pożarem. Strażacy, ledwie wrócili do jednostki, musieli znowu wyruszać do akcji.
Podpalacze z Milewa po zatrzymaniu przez policję / Fot. archiwum policji
Wieczorem 1 sierpnia strażacy gasili stodołę ze słomą i ziarnem w byłym PGR. Uznano, że było to podpalenie. Dogaszanie zawalonego dachu, drewnianego stropu i resztek słomy trwało jeszcze następnego dnia. Część budynku udało się ocalić.
Najwidoczniej nie dawało to jednak spokoju podpalaczom. W środę 5 sierpnia w stodole, a właściwie, w tym, co z niej jeszcze zostało, znowu pojawił się ogień. Zauważyli go mieszkańcy i zdołali go ugasić własnymi siłami.
Wkrótce potem jednak znowu dostrzeżono, że stodoła płonie. O godz. 18.20 wezwano straż pożarną. Ogień nie zdążył się rozprzestrzenić, więc dość szybko uporali się z zagrożeniem.
REKLAMA
Ledwie wrócili do swoich jednostek, dostali kolejne wezwanie. Znowu do Milewa, gdzie tuż przed godz. 20.00 wybuchł następny pożar.
Tym razem paliła się chlewnia, znajdująca się na terenie tego samego PGR i należąca do tego samego właściciela, co stodoła, która płonęła wcześniej. Wewnątrz na szczęście nie było zwierząt.
Kiedy strażacy przyjechali na miejsce, ogień szalał już na całym dachu chlewni, pokrytym eternitem. Dziesięć zastępów straży pożarnej walczyło z ogniem przez blisko 3,5 godziny. Budynek spłonął niemal całkowicie.
REKLAMA
Właściciel obydwu zabudowań gospodarczych spalonych 1 i 5 sierpnia oszacował poniesione straty na 250 tys. zł.
Podpalacze wpadli w ręce policji 11 sierpnia. Mieli 17 i 18 lat, byli mieszkańcami gminy Nowe. Najczęśćiej podkładali ogień pod wpływem alkoholu. Jak zeznali w prokuraturze robili to z nudów. Chcieli zobaczyć, jak wygląda akcja gaśnicza, bo sami marzyli, aby zostać... strażakami.
Pierwsze w czasie pożaru, to
Pierwsze w czasie pożaru, to szukanie sprawcy za wałami powodziowymi… tam policja powinna się kierowć w pierwszym rzędzie..:( Tam pewno się kryją podpalacze
I co z tego jak wszyscy są
I co z tego jak wszyscy są już na wolności
Dziś podpalanie, a kiedy
Dziś podpalanie, a kiedy przyjdzie nam żyć w ciężkich czasach pandemi, zaczną się rozboje, traktowanie dzisiaj dzieci, młodzieży w tak łagodny sposób, to pierwszy krok w przyszłym czasie, do bardzo złych w skutkach rozbojów. Głaszczmy, przytualjmy rozbójników. Panie od pedagogii, panie psycholożki wysłać na kolejne nauki studiów, tak by się doszkoliły w temacie wychowania młodzieży 🙁