To jeden z cenniejszych, zachowanych zabytków położonych w naszym regionie. W tej chwili ta zabytkowa nekropolia znana jest tylko nielicznym.
W pierwszym etapie prac usunięto krzewy, połamane gałęzie, zalegające liście oraz zasłaniających nagrobki trawy i chwasty – czytamy na stronie Urzędu Miejskiego w Świeciu.
Już teraz – co widać na obydwu opublikowanych powyżej zdjęciach oraz w galerii poniżej – cmentarz zmienił się nie do poznania. Na tym jednak nie koniec.
REKLAMA
W kolejnych latach planowane są dalsze prace konserwatorskie, już na samych pomnikach i elementach kwater – informuje gmina na swojej stronie internetowej.
W ubiegłym roku uporządkowano również stare, zaniedbane cmentarze w Przechówku, Czapelkach i Drozdowie.
Menonicki cmentarz w Kosowie koło Świecia kryje wiele tajemnic. Jedną z nich jest grób Paula Paapke, który do 1945 r. był właścicielem chaty w Chrystkowie. Mówiono o nim: bogaty Niemiec. Miał 5 koni, 15 krów, wiele świń. Jego żona zmarła przed wojną. Paapke mieszkał w Chrystkowie z gospodynią, jego syn był w SS.
REKLAMA
Gdy wojna chyliła się ku końcowi, zdał sobie sprawę z tego, że musi uciekać z Chrystkowa. Słyszał o tym, co robią z Niemcami Rosjanie, którzy byli już po drugiej stronie Wisły.
Ucieczkę Paapkego z Chrystkowa pamięta Maria Leżańska, która od lutego 1943 roku była u niego najęta za robotnicę.
Na początku 1945 r. Wisłę skuł lód. Było 38 stopni mrozu, Rosjanie przeszli rzekę bez problemu, przejeżdżali po niej nawet samochodami – wspominała w liście napisanym do Elżbiety Kwiatkowskiej z Chrystkowa.
REKLAMA
Zaskoczyło to Paapkego. I chociaż cały dobytek miał już załadowany, a wóz zaprzężony w dwa konie, zrozumiał, że nie zdąży uciec przez Rosjanami. Wrócił do domu, gdzie naradził się z gosposią i ze szwagrem Winterem, który mieszkał w sąsiednim gospodarstwie. Postanowili się powiesić i zrobili to razem – w chacie Paapkego na strychu.
Była noc, Rosjanie weszli do chaty dopiero rano – napisała Maria Leżańska. – Szukali kogoś, kto odciąłby wisielców i padło na mojego brata Franciszka. Zaniósł ciała do stodoły, poukładał je w szafie i nakrył słomą. Po wojnie chatę Paapkego przejął Franciszek Tuleja, wrócił też syn Paapkego. Oni i mój brat przewieźli wisielców na cmentarz ewangelicki w Kosowie.
REKLAMA
Nie wiadomo, gdzie dokładnie wisielcy zostali pochowani. Pomniki na cmentarzu w Kosowie w większości są zrujnowane, napisy niewidoczne. Wiele nagrobków zostało zrabowanych po wojnie przez Polaków, którzy kruszyli je pod fundamenty, inni budowali z nich chodniki. To, co przetrwało, porosło mchem. Większość nagrobków przypomina dziś donice, z których sterczą stare bzy.
Prawdopodobnie wisielcy z Chrystkowa zostali pochowani na skraju nekropolii. Tam się kiedyś chowało grzeszników, samobójców, czarownice, nieochrzczone dzieci, wszelkich wyrzutków społecznych. Chodziło o oddalenie ich od świętej ziemi, wybierano dla nich miejsca mniej godne, niewidoczne – w rogach albo za murami cmentarzy.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
W artykule wykorzystano fragmenty tekstu Agnieszki Romanowicz, który ukazał się w „Teraz Świecie”.
Komentarze (0)