Nie, to wcale nie żart. Kilkanaście lat temu jeden z radnych chciał, żeby w miejsce kina Wrzos powstał market, bo wtedy przynajmniej byłyby zyski z najmu. Na szczęście pomysłu nie zrealizowano i dziś mamy w Świeciu nowoczesne kino cyfrowe. Co więcej, kino do którego chodzi coraz więcej widzów.
W latach 90. nastąpił prawdziwy pogrom kin w małych miejscowościach. Przyczyna? Kasety wideo, kablówki, coraz ciekawsze propozycje filmowe telewizji publicznej i stacji prywatnych, potem internet.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Kolejnym powodem były koszty utrzymania. Samorządy na pierwszym miejscu stawiały budowę dróg i kanalizacji oraz finansowanie szkół i ośrodków pomocy społecznej. Kiedy więc szukano oszczędności, zaczynano od zamykania kin.
Nawet, jeśli pojawiał się prywatny inwestor, to nie mógł sobie poradzić z wysokimi wydatkami na modernizację, bo miał za małe wpływy z biletów. W taki sposób padły m.in. kina w Chełmnie i Brodnicy. A technika szła do przodu – pojawiła się technologia cyfrowa i lepsza jakość dźwięku. Do tego dołączyły multipleksy, należące do wielkich koncernów.
Po co nam to kino?
Kino Wrzos w Świeciu parokrotnie było na zakręcie, z którego mogło wypaść i podzielić los innych placówek w regionie. Piętnaście lat temu niemal wszystko przemawiało na jego niekorzyść: mało widzów, przestarzały sprzęt oraz konkurencyjne formy oglądania filmów.
Nie brakowało głosów, że najtańszym rozwiązaniem byłaby likwidacja kina. Przebąkiwali o tym nie tylko „zwykli” mieszkańcy. Zupełnie poważnie mówił o tym także jeden z radnych. Przecież są kina w Bydgoszczy, więc po co nam w Świeciu? Lepiej wynająć je na market, przynajmniej będzie kasa – argumentował.
OKSiR stanął przed dylematem. Albo poddać się i faktycznie dać sobie spokój, albo zabrać się za modernizację. Wybrano tą drugą opcję.
Cyfra albo śmierć
Zainwestowano także w nowy projektor i dźwięk. Wszystko to razem wzięte spowodowało, że powoli, ale systematycznie do kina zaczęli wracać widzowie. Po niespełna dziesięciu latach znowu jednak trzeba było podjąć decyzję, która miała stanowić o jego być, albo nie być.
W 2013 r. ośrodek kultury w Świeciu kupił za prawie 330 tys. zł sprzęt do wyświetlania filmów w jakości cyfrowej. Połowa tej sumy pochodziła z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, a reszta z budżetu gminy.
- To był ostatni dzwonek, bo dystrybutorzy wycofywali się z taśm analogowych i przechodzili masowo na nośniki cyfrowe – podkreśla Marcin Traczyk, kierownik Wrzosu. - Gdybyśmy przespali ten moment, moglibyśmy albo zamknąć kino, albo działać w bardzo szczątkowej formie. Krótko mówiąc, mieliśmy do wyboru - albo cyfra, albo śmierć.
Po cyfryzacji, ilość widzów w świeckim kinie zwiększyła się trzykrotnie - do około 1,5 tys. tygodniowo, nie tylko ze Świecia i powiatu, ale także z sąsiedniego Chełmna.
Świecka perełka
Kiedy świecianie nacieszyli się już cyfrową jakością filmów, w tym także tych w 3D oraz tym, ze mogą oglądać premiery w tym samym czasie, co widzowie w całym kraju, zaczęli się dopominać o nowe fotele. Dotychczasowe miały ponad dziesięć lat. Były już mocno wysłużone, ciasne, a część siedzisk opadała w dół, co powodowało, że trzeba było co chwilę wygodniej się usadawiać.
- Wymiana siedzisk była naszym priorytetem numer dwa. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, ze sami nie udźwigniemy tego finansowo. Po raz kolejny złożyliśmy więc wniosek do PISF-u. I udało się – nie kryje zadowolenia Marcin Traczyk.
W lutym 2015 roku przyznano ośrodkowi kultury 150 tys. zł dotacji. Cała modernizacja kosztowała ponad 450 tys. Resztę potrzebnych pieniędzy wyłożyła gmina.
Nowe fotele są szersze i głębsze. Oprócz tego odmalowano ściany, wymieniono wykładzinę i drzwi. Wydatek się opłacił, bo frekwencja we Wrzosie sięga 10 tys. widzów miesięcznie.
- Kiedyś usłyszałem od jednego z dystrybutorów, że jest pod wrażeniem tego, jak prężnie działamy. Twierdził, że niewiele jest kin w małych miejscowościach w północnej Polsce, które tak dobrze sobie radzą. Miło słuchać takich komplementów – śmieje się Marcin Traczyk.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
Fajnie jakby powstał markiet
Fajnie jakby powstał markiet !. Napiszcie od kiedy?
Coś mi się wydaje, że jesteś
Coś mi się wydaje, że jesteś blisko związany z niepoczytalnym radnym, który z kina Wrzos chciał uczynić markiet wrzos. A swoją drogą warto, by redkcja opublikowała dane, tego niedorosłego, wówczas rajcy.
Trochę nie ładnie to napisane
Trochę nie ładnie to napisane.Dlaczego Autor pomija rolę pana Dworakowskiego,bez którego kreatywności mogło by byc zupełnie inaczej z tym kinem.
Teraz każdy mądry, ho ho ho..
Teraz każdy mądry, ho ho ho….
Tez uwazam ze to zasluga Pana
Tez uwazam ze to zasluga Pana Dworakowskiego zostawil nowej Pani Dyrektor kure znoszaca zlote jajka swoja droga to Pani dyrektor moglaby sie wkoncu czyms wykazac bo slabo to wyglada jak narazie brak jakis wlasnych inicjatyw