- Stało się tak dlatego, że jako jedni z nielicznych nigdy nie byliśmy upolitycznieni – mówi Zdzisław Plewa, prezes zarządu oddziału gminnego Ochotniczych Straży Pożarnych w Świeciu.
Jest cała lista organizacji, które prężnie działały w latach 70. czy 80. lecz po zmianie ustroju nie poradziły sobie lub funkcjonują w skarłowaciałej formie. Na tym tle zdecydowanie wyróżniają się ochotnicze straże pożarne, których nigdy nie objął poważny kryzys.
REKLAMA
- Ta stabilność ma niewątpliwie związek z tym, że byliśmy z dala od polityki i zawsze ciężko pracowaliśmy na autentyczny szacunek społeczny, który też tak szybko nie znika - Zdzisław Plewa tłumaczy zjawisko dobrej kondycji ochotniczych straży. - Jest jeszcze jeden powód, nasza działalność ma ścisły związek z poczuciem bezpieczeństwa, które jest jednym z fundamentalnych potrzeb. Nawet ci, którzy nie są specjalistami wiedzą, że zawodowa straż pożarna nie podołałaby wszystkim zdarzeniom. Zwłaszcza na terenach wiejskich, gdzie dojazd zajmuje stosunkowo dużo czasu.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
W większości przypadków to ochotnicy jako pierwsi docierają na miejsce i mogą podjąć czynności ratownicze lub zabezpieczyć teren, co też jest bardzo ważne. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie coraz lepsze wyposażenie - wiele jednostek OSP ma sprzęt nie gorszy niż zawodowcy - i nieustanne podnoszenie kwalifikacji zarówno z zakresu pomocy przedlekarskiej, jak i działań związanych z usuwaniem skutków zdarzeń drogowych i gaszenia pożarów.
Obecnie w gminie w Świecie zrzeszonych jest nieco ponad 300 druhów. Oczywiście tych uczestniczących w wyjazdach jest mniej, ale i tak są na tyle liczni, aby nie było obawy, że któryś z samochodów przestanie opuszczać garaż z powodu braku obsady. Jak mówi prezes zarządu oddziału gminnego OSP w Świeciu, napływ nowych członków nie jest szczęśliwym zbiegiem okoliczności.
REKLAMA
- W sporej części mamy do czynienia z kontynuacją rodzinnych tradycji – podkreśla Zdzisław Plewa. - Ale nie brakuje też młodych ludzi, którzy nie mieli w rodzinie żadnego strażaka. Nasza obecność na festynach i różnego rodzaju imprezach oswaja dzieci z pożarnictwem i niektórych przypadkach zapewne zaszczepia bakcyla. Bycie strażakiem to duży honor. Zwłaszcza na wsi, gdzie życie od zawsze toczyło się wokół szkoły, kościoła i remizy OSP.
a.bartniak@extraswiecie.pl
Tekst ukazał się w miesięczniku „Teraz Świecie”.
REKLAMA