Artykuł aktualizowany
- Słabo go znaliśmy. Pojawiał się raz na jakiś czas. Odwiedzał znajomą i po kilku dniach znowu wracał do Niemiec - relacjonują mieszkańcy Bochlina.
Jak wynika z naszych informacji, podczas ostatniej wizyty mężczyzna miał objawy grypopodobne. W nocy z poniedziałku na wtorek jego stan gwałtownie się pogorszył i zmarł.
W przypadku śmierci osób przybywających z terenów, gdzie występuje duża zachorowalność na koronawirusa (kraje azjatyckie, Włochy, Niemcy) wdrażane są specjalne procedury.
Próbki krwi mężczyzny, który zmarł w Bochlinie pobrano do badań laboratoryjnych na ewentualne występowanie koronawirusa.
REKLAMA
- Wyniki poznamy prawdopodobnie jeszcze w środę – informuje Adrian Mól, rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego.
W wtorek domu w Bochlinie pilnowała policja. Mieszkająca w nim kobieta ma zakaz opuszczania posesji. Nikt nie może też jej odwiedzać do czasu wyjaśnienia sprawy. W środę rano funkcjonariuszy już nie było.
- Postawili policjantów, bo żaden zakład pogrzebowy z okolicy nie chciał dać karawanu, żeby zabrał ciało z domu. Bali się. Dopiero po południu przyjechała ekipa i przewiozła zwłoki, chyba do Bydgoszczy - twierdzi mieszkaniec Bochlina.
Służby nie komentują tych informacji. Oprócz kobiety, w której domu zmarł 72-latek, kawarantanną objeto jeszcze 10 innych osób.
- To dwie rodziny, które mogły mieć kontakt z mężczyzną - wyjaśnia rzecznik wojewody.