O tym, że styl, w jakim zarządzał majątkiem wspólnot mieszkaniowych 44-letni Michał L. budzi kontrowersje, mówiło się już od jakiegoś czasu. Jednak wiedza ta nie wychodziła poza wąskie grono zainteresowanych.
W ostatnich miesiącach za usługi podziękowało mu kilka wspólnot, które postanowiły znaleźć innego zarządcę. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zasadniczym powodem zastrzeżeń do pracy Michała L. były poważne braki na kontach bankowych wspomnianych wspólnot. Ich składki znikły. Jeśli nie w całości, to przynajmniej w sporej części.
REKLAMA
W miniony poniedziałek Michał L. został zatrzymany pod zarzutem przywłaszczenia pieniędzy wspólnot mieszkaniowych, którymi zarządzała jego firma.
- Chodzi o kilkaset tysięcy złotych - ujawnia Janusz Borucki, prokurator rejonowy w Świeciu.
Tego typu przestępstwo zagrożone jest karą 10 lat więzienia. Jednak w tym konkretnym przypadku kara może być surowsza. Dlaczego? Kodeks karny określa różne sposoby przywłaszczenia mienia.
- Jeśli ktoś uczyni sobie z tego typu procederu stałe źródło utrzymania, a takie zachodzi podejrzenie w przypadku Michała L., kara może wynieść nawet 15 lat pozbawienia wolności - wyjaśnia Janusz Borucki.
REKLAMA
Prokuratura wnioskowała o aresztowanie Michała L., ale sąd wniosek odrzucił. Najwyraźniej uznał, że nie ma obawy o to, że mężczyzna ucieknie z kraju lub będzie mataczył. Na jego korzyść zapewne przemawiało też to, że nie był wcześniej karany za tego typu przestępstwo. Podejrzany będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Wiadomo, że Michał L. zarządzał blokami mieszkalnymi nie tylko w Świeciu i okolicach, ale także w Inowrocławiu i Bydgoszczy. Nie wiadomo, co stało się z pieniędzmi, o których przywłaszczenie jest podejrzany.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA