Znicze nad brzegiem jeziora. Mieszkańcy Zalesia: Jerzy był przyzwoitym człowiekiem

W Zalesiu Królewskim, niewielkiej wsi położonej niedaleko Świekatowa, rozegrała się w niedzielę tragedia, o której przypominają trzy płonące znicze ustawione na pomoście.

dsc_1915

Wieś położona jest nad jeziorem Zaleskim. Zimą, gdy akwen jest skuty lodem, wielu mieszkańców skraca sobie tędy drogę do sklepu.

Tak było w niedzielne popołudnie 11 marca. 56-letni Jerzy, wracając ze sklepu, zdecydował się skorzystać ze skrótu i przejechać na rowerze po dość cienkiej już pokrywie. W pewnym momencie lód załamał się i mężczyzna znalazł się w wodzie. Na ratunek pospieszyła mieszkająca w pobliżu kobieta, która z drabiną zbliżyła się do tonącego. Na pomoc ruszył też mężczyzna łowiący ryby. Niestety, lód załamał się także pod nimi.

REKLAMA

Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie

- Nasi chłopcy pojawili się w momencie, gdy oboje utrzymywali się na powierzchni dzięki drabinie. Udało ich się ewakuować na brzeg, ale pan Jerzy wciąż znajdował się pod lodem - relacjonuje Benedykt Dubiela, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Zalesiu Królewskim.

Przybyli na miejsce strażacy ze Świecia, ubrani w niezatapialne skafandry, wyciągnęli nieprzytomnego mężczyznę na brzeg. Tam przez ponad godzinę, najpierw strażacy, a później ratownicy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, prowadzili akcję mającą przywrócić mu oddech i krążenie. Niestety, nie przyniosła ona rezultatu. Mężczyzna zmarł.

Michał Kubacki pokazuje miejsce, w którym lód załamał się pod jego wujkiem

- Gdy rozgrywał się ten dramat, przebywałem właśnie w komendzie straży pożarnej w Świeciu na szkoleniu dla przyszłych strażaków. To tam usłyszałem, że coś niedobrego wydarzyło się w mojej wsi - mówi Michał Kubacki, bratanek ofiary. - Z relacji świadków wiem, że pani Jolanta, nasza sąsiadka, była już bardzo blisko wujka, jednak zabrakło kilku sekund. Mimo to jestem pełen podziwu dla jej odwagi.

REKLAMA

Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieProf-Bud

Trzy lata temu niewiele brakowało, aby doszło do podobnej tragedii.

- Udało nam się uratować w ostatniej chwili mężczyznę, który przebywał w przeręblu ponad 40 minut. Tym razem się nie powiodło, bo dramat rozgrywał się prawie 100 metrów od brzegu – mówi Benedykt Dubiela.

- To jezioro w ostatnim czasie stało się jakieś dziwne. W lutym, mimo siarczystego mrozu, gdy temperatury spadały do 16 stopni poniżej zera, na tafli pojawiały się niezamarznięte kręgi - mówi Michał Kubacki. - Mam nawet kilka zdjęć. Niektórzy wiążą to zjawisko z odwiertami prowadzonymi w poszukiwaniu gazu i ropy w Tuszynkach.

W niedzielnej akcji brało udział 9 zastępów straży pożarnej i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Mimo ich poświęcenia oraz odwadze kobiety i mężczyzny, którzy ruszyli na pomoc tonącemu, zginął człowiek, którego mieszkańcy zalesia Królewskiego wspominają jako bardzo uczynnego sąsiada.

Jego bratanek, Michał Kubacki, pytany czy po tej tragedii nadal chce być strażakiem, odpowiada:

- Tak. Nawet bardziej niż wcześniej.

redakcja@extraswiecie.pl
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors