Właścicielka posesji wykonała kilka zdjęć i wrzuciła do internetu, licząc, że otrzyma wiarygodną odpowiedź. Jak to w sieci bywa, odpowiedzi udzielane przez pseudofachowców były tak różne, że następnego dnia zwróciła się o pomoc do Nadleśnictwa Osie. Dopiero wtedy dowiedziała się, że to młoda wilczyca, mająca około 5-7 tygodni.
Zwierzęciem zajął się Wdecki Park Krajobrazowy w Osiu.
- Miało złamaną tylną łapę, było bardzo osłabione, nie próbowało uciekać. Pani weterynarz orzekła, że „Misia”, bo tak nazwaliśmy wilczycę, musi trafić do kliniki weterynaryjnej w Grudziądzu – mówi Daniel Siewert, p.o. dyrektora Wdeckiego Parku Krajobrazowego.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknie
29 czerwca po południu zwierzę przetransportowano do kliniki. Tam okazało się, że ma uszkodzony układ pokarmowy. Nie przyjmowało jedzenia, a obrażenia okazały się tak duże, że lekarze niewiele mogli pomóc. 3 lipca „Misia” zdechła.
- Kiedy małe jest pozbawione opieki matki, która dba o jego higienę i usuwa mu pasożyty z ciała oraz dostarcza odpowiednie pożywienie, szanse na przeżycie są bardzo małe – przyznaje Daniel Siewert. - Równie groźne co głód są owady, które składają jajka w okolicach pyska, a potem larwy przedostają się do układu pokarmowego i wyniszczają go.
REKLAMA
Wilki zwykle trzymają się z daleka od ludzkich siedzib. Jak to się stało, że „Misię” znaleziono tak blisko zabudowań? Daniel Siewert podejrzewa, że mała wilczyca została porzucona gdzieś w lesie przez swoją matkę. Wiele zwierząt, nie tylko wilki, spisuje na straty słabsze osobniki, aby móc lepiej zająć się zdrowym potomstwem. Opuszczona mała błąkała się po kniei, aż dotarła w pobliże szosy.
- Prawdopodobnie potrącił ją tam samochód, stąd to złamanie tylnej łapy. Kierowca zaniósł ją w pobliże pobliskiego domku letniskowego, gdzie została znaleziona. Matka z całą pewnością nie porzuciłaby jej tak blisko ludzi. To tylko teoria, ale bardzo prawdopodobna. Jej potwierdzeniem może być fakt, że w pobliżu domku letniskowego nie znaleziono śladów łap wilka – zaznacza Daniel Siewert.